Rozdział 65 Inna Briannad cz. 2
Właśnie gdy wychodzimy z mieszkania, by pójść do nowego, ktoś puka do drzwi. Mimo że Jasper powiedział, że nie będzie mnie więcej pieprzył, dopóki nie pójdziemy na górę, nie potrafił dotrzymać słowa; zabrał mnie tam niezliczoną ilość razy. Spędziliśmy poranek na chrzczeniu każdego pokoju w tym mieszkaniu, więc czemu nie pójść i nie zacząć od razu nowego? Cóż, zakładam, że to właśnie zrobimy, gdy tam pójdziemy, po tym jak Jasper pokaże mi, co przyniósł wczoraj wieczorem. W każdym razie, właśnie skończyliśmy się ubierać, gdy głośne pukanie rozbrzmiewa w salonie.
„Przysięgam, jeśli to znowu będą twoi znajomi, nie spodoba im się to, co mam im do powiedzenia”. Jasper warczy.
Zakrywam usta dłonią, żeby ukryć rozbawienie jego irytacją. Patrząc, jak idzie do drzwi z tą seksowną nonszalancją, jaką ma, mam ochotę rozebrać się tutaj i błagać go, żeby zabrał mnie jeszcze raz. Niestety, będzie musiało to jeszcze trochę poczekać, ponieważ kiedy Jasper otwiera drzwi, wita go twarz pełna kolorowych balonów i pyszne urodzinowe ciasto. Zupełnie zapomniałam, że ma je dostarczyć na lunch; mam nawet kilka prezentów do otwarcia.