Rozdział 53
Lam swobodnie podszedł do holu, jak zwykle robi w każdy dzień powszedni. Ale w przeciwieństwie do poprzednich dni, ludzie nie rzucali mu niespokojnych spojrzeń. Chociaż nic się w nim nie zmieniło, każdy mógł dostrzec charakterystyczne zachowanie, którego wcześniej nie chcieli rozpoznać.
W biurze został sam, cicho składając dokumenty. Nikt nie bombardował go nieistotnymi sprawunkami, jak kiedyś. Całe biuro jest niezwykle ciche.
Gdy nadeszła przerwa, wstał i odszedł od biurka. Dyskretnie wszyscy podążają za jej górującą postacią, aż dotrze do drzwi. W chwili, gdy wyszedł, wybuchł westchnienie ulgi.