Rozdział 219
„Argh...kurwa!” Głośne mamrotanie Lucy wypełniało pokój przez kolejne trzydzieści minut, zanim ona dołączyła.
Mieszanka lubieżnych jęków i pomruków towarzyszyła błogiemu porankowi, w którym dwie postacie tańczyły w rytm muzyki, którą słyszały tylko ich serca.
Słońce było już wysoko na niebie, kiedy wyszli z łazienki, świeżo wykąpani i najedzeni.