Rozdział 267
Punkt widzenia Maxa **
Jestem na plaży, pluskam się w wodzie z dziećmi i oglądam się za siebie, by zobaczyć moją piękną więź leżącą na ręczniku, opalającą się w czarnym bikini. Słońce rzuca na nią blask, sprawiając, że jej skóra lśni cienką warstwą potu pod jego ciepłem. Ona nigdy nie zawodzi w uwodzeniu mnie. Wystarczy jedno spojrzenie, a mam ją pod urokiem. Myślałem, że przez lata to uczucie zniknie, że przezwyciężę szok, że jestem z nią związany, ale jeśli już, to się nasiliło. Nie wiem, jak mogłem mieć tyle szczęścia, że zostałem z nią dopasowany.
„Axe” – mówi cicho, a ja się do niej uśmiecham.