Rozdział 115
Punkt widzenia Sophii
Moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. To za dużo. Osuwam się na Alexandra. Nawet nie drgnęłam, gdy poczułam ukłucie w plecach, gdy otarło się o klatkę piersiową Alexandra. Jack i pan Collins są w złym stanie, a pozostali są cali we krwi. Nie mam pojęcia, czy oni też są ranni.
„Gdzie, kurwa, jest ta drużyna?” – wścieka się Alexander, przyciągając mnie bliżej siebie.