Rozdział 108
Liam Collins POV
Chwytając Molly za ramię, prowadzę ją z powrotem do mojego biura. Już dwa razy próbowała uciec ode mnie, chociaż nie mam pojęcia, dokąd myśli, że pójdzie. Przeklina mnie przez całą drogę, ale nie mogę ryzykować pozostawienia jej w akademii bez opanowania jej zdolności do przymusu. Kiedy poczułem, jak jej słowa próbują sondować mój umysł, byłem w szoku. Ma ogromny potencjał, by stać się bardzo potężną w dziedzinie przymusu. Muszę ją odizolować, podczas gdy ona przechodzi intensywne szkolenie w tej dziedzinie. Byłbym najlepszym, by ją w tym wyszkolić, nie ma nikogo potężniejszego w przymusie ode mnie w tym wymiarze, a gdyby to był ktokolwiek inny, prawdopodobnie zabrałbym ją do siebie do domu i tam ją wyszkolił, ale jej historia z Sophią komplikuje sprawy. Moja więź jest moim priorytetem, ona jest ponad wszystko, nawet akademia i moi uczniowie, i wiem, że zraniłoby ją, gdyby wiedziała, że mam Molly w moim domu, w jej przyszłym domu. Poza tym mam już dość na głowie, żeby brać na siebie jeszcze trening Molly.
„Usiądź”, mówię jej, wskazując na kanapę w moim biurze. Siada, ale upewnia się, że wiem, jak bardzo jest z tego powodu niezadowolona. Zachowuje się jak kapryśna nastolatka, w niczym nie przypomina mojej więzi, mimo że są w tym samym wieku. Przesuwam się wokół biurka, zdejmuję marynarkę i podwijam rękawy koszuli, nie mogę pracować na komputerze, jeśli nie mam wolnych rąk, koszula i marynarka wydają się zbyt ciasne. Wysyłam szybkiego e-maila do Noela i proszę go, żeby przyszedł do mojego biura. Może popracować z Molly w tym tygodniu. Wysyłam również e-mail do Sunny i jej więzi, Damiena i Sebastiana, zwalniając ich z porannych zajęć, żeby pomóc Conerowi się uspokoić. Proszę ich, żeby zostali w stołówce, dopóki Clarrisa nie przyjdzie z kluczem do akademika Conera. Kiedy już uporam się z Molly, będę musiała sprawdzić, czy Coner nie jest pod wpływem przymusu, nie chcę myśleć, jak bardzo go poddała. Ile wyborów odebrał sobie? Uczucie winy wkrada się do mnie, bo czyż nie to robię swojej więzi? Próbuję odepchnąć to dręczące uczucie, mam ku temu bardzo dobry powód, to dla jej dobra, ale poczucie winy wciąż dręczy moje sumienie. Jak długo mogę to usprawiedliwiać? Ciągle sobie powtarzam, że muszę być okrutna, żeby być miła, ale czy to naprawdę jest życzliwość? Czasami tak nie czuję.