Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 251
  2. Rozdział 252
  3. Rozdział 253
  4. Rozdział 254
  5. Rozdział 255
  6. Rozdział 256
  7. Rozdział 257
  8. Rozdział 258
  9. Rozdział 259
  10. Rozdział 260
  11. Rozdział 261
  12. Rozdział 262
  13. Rozdział 263
  14. Rozdział 264
  15. Rozdział 265
  16. Rozdział 266
  17. Rozdział 267
  18. Rozdział 268
  19. Rozdział 269
  20. Rozdział 270
  21. Rozdział 271
  22. Rozdział 272
  23. Rozdział 273
  24. Rozdział 274
  25. Rozdział 275
  26. Rozdział 276
  27. Rozdział 277
  28. Rozdział 278
  29. Rozdział 279
  30. Rozdział 280
  31. Rozdział 281
  32. Rozdział 282
  33. Rozdział 283
  34. Rozdział 284
  35. Rozdział 285
  36. Rozdział 286
  37. Rozdział 287
  38. Rozdział 288
  39. Rozdział 289
  40. Rozdział 290
  41. Rozdział 291
  42. Rozdział 292
  43. Rozdział 293
  44. Rozdział 294
  45. Rozdział 295
  46. Rozdział 296
  47. Rozdział 297
  48. Rozdział 298
  49. Rozdział 299
  50. Rozdział 300

Rozdział 3

„Obudź się, panno Banks” – mówi łagodny głos, jego ton spływa po mnie jak pieszczota i po raz pierwszy od bardzo dawna czuję się bezpiecznie i nie jest to coś, z czego chciałabym się jeszcze obudzić. Przytulam twarz do ciepła na policzku. Słodki, maślany i leśny zapach uderza w mój nos i wydaję z aprobatą pomruk na przyjemny zapach. Warknięcie dezaprobaty niszczy moje zadowolenie tuż przed tym, jak bezceremonialnie upadam na plecy. Lądowanie jest miękkie, ale nadal nieprzyjemne.

„Co do cholery!” – przeklinam, spiesząc się, by usiąść i rozejrzeć się po otoczeniu. Siedzę na kanapie w słabo oświetlonym pokoju, jasne światło nagle zalewa pokój, zmuszając mnie do mrużenia oczu. Przenoszę uwagę na źródło światła, powstrzymując chęć syczenia na nie jak dziki wampir. Duża postać jest ujęta w promieniach słońca, które zalewa pokój przez okno rozciągające się na całą ścianę. Postać krząta się przy zasłonach, które właśnie otworzyła, i szybko rozpoznaję w nim zarozumiałego detektywa, pana Collinsa. Wydarzenia dnia wracają do mnie jak fala gniewu, strachu i całkowitego zagubienia.

„Co mi zrobiłeś? Jak się tu znaleźliśmy?” – żądam, wskazując na pokój i zrywając się na nogi.

„Nie mam czasu, żeby cię przez to rozpieszczać, więc oto szybka wersja” – zaczyna, rozpinając marynarkę i wieszając ją na oparciu dużego skórzanego krzesła biurowego. „Nazywam się Liam Collins, jestem dyrektorem Grey’s

Academy, a ty jesteś tu najnowszym uczniem. Powiedz mi, co wiesz o swoim wieku?” – pyta. Moje oczy są wpatrzone w jego dłonie, gdy rozpina mankiety koszuli i podwija każdy rękaw, odsłaniając imponujące przedramiona. Odchrząknięcie wyrywa mnie z transu.

„Och... um” – zaczynam, zawstydzona, że przyłapano mnie na gapieniu się. „Przepraszam, trochę się gubię. Nie czuję się sobą” – mówię z westchnieniem i opadam na kanapę. Próbuję przetworzyć, co do cholery się dzieje.

„Ze względu na okoliczności, założę, że nic nie wiesz. Tutaj, w Greys Academy, nasi uczniowie są utalentowani... zaczyna.

„Czekaj, uzdolniony?” przerywam, „Chyba nastąpiła pomyłka. Nie jestem uzdolniony, zdałem wszystkie egzaminy, ale nic, co by mnie wyróżniało”

„Gdybyś pozwolił mi dokończyć historię panny Banks...

„Sophia” – poprawiam ją, nie podoba mi się bowiem sposób, w jaki używa imienia „Miss Banks” w gorszym znaczeniu.

„Pani Banks” – powtarza – „jeśli mogłaby pani zachować ciszę przez dwie minuty i pozwolić mi wyjaśnić, to może pani odejść. Nasza Akademia jest dla tego, co nazywamy Szarymi. Szarzy to rasa nadludzi. Chociaż jesteśmy o wiele potężniejsi od zwykłych ludzi, jest nas też niewielu. Z tego powodu stworzyliśmy własne królestwo w ludzkim. To jest bezpieczniejsze dla wszystkich, aby żyć w pokoju. W jakiś sposób udało ci się prześlizgnąć przez sieć i dorastać w ludzkim królestwie. Rozpocznę pełne dochodzenie w sprawie tego, jak to się stało, ale na razie jesteś tutaj i jesteś bezpieczna. Teraz doceniam, że to dla ciebie dużo do przyswojenia i masz wiele do nadrobienia, więc nie przytłoczę cię dzisiaj. Poproszę mojego asystenta, aby przydzielił ci pokój w akademiku i sparował cię z jednym z naszych bardziej inteligentnych studentów, aby poprowadzić z tobą dodatkowe zajęcia poza twoimi regularnymi lekcjami. Zaplanuję również dodatkowe zajęcia z naszymi korepetytorami. Masz jakieś pytania?” mówi bez cienia uśmiechu.

„Och, jesteś dobry”, śmieję się. „Uwielbiam ten program! Kiedyś oglądałam go cały czas”, mówię między napadami śmiechu. Wstaję i zaczynam eksplorować pokój w poszukiwaniu ukrytych kamer. Nie mogę uwierzyć, że jestem w programie dowcipów. Zastanawiam się, kto mnie nominował, musiała to być Freya, moja najlepsza przyjaciółka ze studiów. „Czy to Freya cię do tego namówiła?” chichoczę.

„Pani Banks!” krzyczy aktor grający pana Collinsa, uderzając dłonią o biurko, co tylko sprawia, że śmieję się jeszcze bardziej. Podchodzę do niego i badam guziki na jego koszuli, jeden z nich musi być ukrytą kamerą. Następnie zaczynam pocierać dłonie o jego koszulę, szukając ukrytych przewodów. W mgnieniu oka jego dłonie oplatają moje nadgarstki, sprawiając, że z szokiem łapię oddech, gdy ściska je mocno, przerywając moje eksploracje. Spoglądam na niego, a jego oczy są intensywne, gdy wpatrują się we mnie. „Co ty, do cholery, robisz?” pyta niemal warcząc.

„Szukasz swojego mikrofonu?” Przełykam ślinę.

„Nie mam mikrofonu, to nie jest żart. Jesteś tu nowy i miałeś wiele do przyswojenia, więc tym razem dam ci przepustkę, ale jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, spotka cię kara. Rozumiesz?” mówi niskim, przerażającym tonem. Jego ciężki oddech sprawia, że gryzę się w język, ponieważ

Naprawdę chcę go podjudzić, jaka to może być kara. Jakby wiedział, co myślę, jego oczy wydają się błyskać na niebiesko. Wtedy przypominam sobie, że robili to wcześniej, tuż przed tym, jak zażądał, żebym spała, żądanie, któremu nie mogłam się oprzeć. Panika narasta we mnie, gdy to sobie uświadamiam. Mówi prawdę, prawda?

„Zmusiłeś mnie do zaśnięcia” – mówię z drżącym oddechem. W odpowiedzi kiwa mi głową. „Do czego jeszcze możesz mnie zmusić?” – pytam. Strach przed tym, jak bardzo jestem teraz bezbronna, popycha mnie do zadania tego pytania.

„Cokolwiek” – mówi chrapliwym szeptem i przysięgam, że jego twarz zbliża się do mojej. Jego odpowiedź nie przeraża mnie tak, jak powinna, wręcz przeciwnie – podnieca. Wtedy otwierają się drzwi, przerywając trans, w którym mnie trzyma, opuszcza moje nadgarstki i cofa się o krok, jakbym nagle stała się dla niego odpychająca. Odwracam się, żeby zobaczyć, kim jest intruz.

تم النسخ بنجاح!