Rozdział 215
**Punkt widzenia Sophii**
Cornelius stoi na środku, ubrany na czarno i w kamizelce kuloodpornej. Wygląda arogancko jak diabli, podczas gdy chłonie uwagę swoich wyznawców. Ludzie wiwatują i klaszczą, zagłuszając buczenie dochodzące zza ogrodzenia parku. Rozglądam się po wszystkich ludziach, jest tam cały wachlarz od niemowląt po osoby starsze i nienawidzę tego, że nie mają pojęcia, kim jest ten facet i że są po prostu nieświadomymi pionkami w grze, której nigdy nie wybrali. Musimy ich uwolnić, jesteśmy ich ostatnią linią obrony. Przysięgliśmy, że uratujemy to królestwo i zamierzamy to udowodnić, bez względu na cenę.
Zauważam, że Jack i Ethan zajmują pozycje i zerkam w miejsce, w którym wiem, że powinni być Max i Alexander. Gdy ich widzimy, zaczynamy się również poruszać, przeciskając się przez tłum. Rozpoznaję kilka twarzy po drodze i czuję się trochę bardziej swobodnie, gdy widzę, jak podążają za bardziej bezbronnymi członkami widowni, gotowi ich chronić. Kiedy jestem zadowolony ze swojej pozycji, przestaję, dając znać moim ludziom poprzez połączenie umysłowe, że jestem gotowy, a oni szybko odpowiadają, że oni również są gotowi.