Rozdział 25
Budzę się rano, 5 minut przed tym, jak zadzwoni budzik. Nerwy trzepoczą mi w brzuchu na myśl o tym, co przyniesie dzisiejszy dzień. Ćwiczę niektóre techniki oddechowe, których nauczyła mnie June, zanim atak paniki całkowicie mnie obejmie.
„Dam radę. Wszystko stanie się łatwiejsze po dzisiejszym dniu” – mówię sobie na głos. Spędzam więcej czasu pod prysznicem niż zwykle, ciesząc się samotnością i wyobrażając sobie, jak będzie wyglądało moje życie po dzisiejszym dniu. Zastanawiam się, czy Alexander będzie ze mną brał poranny prysznic i czy Ethan będzie mnie trzymał każdej nocy, gdy będę spała. Może Liam... Nie! Natychmiast wyłączam ten tok myślenia. Wkładam trochę więcej wysiłku w swój wygląd niż wczoraj. Jeśli mam być zmuszona do odkrycia, kim są moje bratnie dusze, to najmniej chcę przy tym dobrze wyglądać. Ktoś puka do moich drzwi zbyt szybko. Nie jestem gotowa.
„Dziewczyno, otwórz, to ja” – woła przez drzwi głos Dot. Dobrze. Otwieram drzwi, a ona wchodzi do mojego pokoju jak huragan. Za nimi Marcus i Cole pchają wózki cateringowe wypełnione ciastkami , owocami, sokami i, co najważniejsze, kawą Starbucks!