Rozdział 31
„Odejdź” – warczy Liam, dźwięk ten jest bardziej zwierzęcy niż ludzki i przechodzi mnie dreszcz.
„Tak, proszę pana” – uśmiecham się, pochylając się, by podnieść upuszczoną kartę. Poprawiam ubranie i wychodzę z pokoju, by znaleźć pozostałych. On wyraźnie toczy wewnętrzną walkę i nie zamierzam być tą, która go do tego zepchnie, bez względu na to, jak bardzo mnie to ekscytuje. Już mam Jacka, który chce mojej śmierci, wolałbym nie dodawać pana Collinsa do tej listy.
„Wszystko w porządku?” – pyta Alexander, gdy dołączam do nich w pokoju badawczym.