Rozdział 110
Punkt widzenia Sophii
Odświeżony po kąpieli wychodzę z sypialni w czystym szlafroku, a mój nos uderza w pyszny zapach. Znam ten zapach, ale to nie może być...
„O mój Boże!” wykrzykuję, gdy moje oczy lądują na czerwonych wiaderkach na stole, mogłabym teraz płakać na widok pięknego KFC. Ja i moja mama chodziliśmy tam w ostatni piątek każdego miesiąca, zanim zachorowała, nazywała to Fat Friday. Spędzamy popołudnie na jedzeniu i oglądaniu Transformersów. Wszyscy faceci cieszą się jedzeniem i filmem, a ja czuję całkowite zadowolenie, gdy zapadam w popołudniową drzemkę na kanapie otoczona moimi więzami. Budzę się z brzęczeniem, które wibruje przy mojej głowie, a noga, której najwyraźniej używałam jako poduszki, przesuwa się pode mną. Lekko siadam, pozwalając Jackowi podnieść swój telefon. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że moja głowa była na nim, opierałam się o Ethana, gdy zasnęłam.