Rozdział 247
Po kilku latach przyjaźni Christopher znał moje strusie skłonności aż za dobrze. Musiał opracować własny, unikalny zestaw strategii radzenia sobie z nimi.
To bezpośrednie działanie mające na celu wyrwanie mnie z mojego gniazda było jednym z najprostszych, a zarazem najskuteczniejszych.
„Tak, podobają mi się”. Wziąłem kwiaty i zakopałem w nich twarz. Wciągnąłem głęboko delikatny naturalny zapach, czując, jak moja twarz się rumieni.