Rozdział 226 Czy się boisz?
Alan podszedł bliżej, dołączając do pozostałych, którzy trzymali Hancocka w uścisku. Hancock walczył zaciekle, jak uwięzione zwierzę, nie mogąc uwolnić się z uścisku Alana.
Zimny uśmieszek zacisnął kącik ust Emily, gdy powoli uniosła strzykawkę. Jej kroki były rozważne i miarowe, gdy zbliżała się do Hancocka. Każdy ruch był jak miażdżący cios w pierś, co tylko pogłębiało jego przerażenie. Pot mieszał się z krwią na jego twarzy, sprawiając, że wyglądał jeszcze bardziej wyczerpany.
Usta Hancocka zadrżały, gdy targał nim gwałtowny wewnętrzny konflikt. W końcu strach wziął górę i załamał się.