Rozdział 185 Ona celowo mnie prowokowała
Głos Emily był lodowaty, pewny i pełen niezachwianej determinacji, a jej oczy płonęły dziką intensywnością.
Jej perspektywa się zmieniła; nie mogła już sobie pozwolić na bierność. Zrozumiała, że radzenie sobie z kimś takim jak Sloane wymagało czegoś więcej niż tylko cierpliwości. Wymagało bezwzględnego opanowania.
Sloane wzdrygnęła się pod ciężarem obecności Emily. Ogarnęła ją panika, ale z trudem zachowała opanowanie przed tłumem. Z wymuszoną brawurą odparła: „Jak śmiesz! To nie twój dom! Nie boję się ciebie!”.