Rozdział 311 Oddział trzysta jedenasty
Gdy Lucas stał na zewnątrz, wziął głęboki oddech, aby się uspokoić. Rozejrzał się, aby upewnić się, że nikogo tam nie ma. Jednak personel rzadko przychodził, chyba że mieli tam jakieś zadanie do wykonania lub prosił ich o to członek rodziny, który tam przebywał.
Wiedział, że potrzeba było jego woli, aby oprzeć się pokusie bezsensownego pocałowania jej. Chciał, aby ona go również pocałowała i pragnął tego tak bardzo, że całe jego ciało swędziało. Potrząsnął głową z zamkniętymi oczami, a następnie poszedł w kierunku balkonu.
Poczuł w spodniach błoto. Nigdy wcześniej tego nie czuł, ale ona teraz dawała mu parcie, które tak trudno było mu kontrolować, patrząc na niego. Co w niej było takiego wyjątkowego? Zapytał siebie, stojąc tam i pozwalając, by wiatr kołyszący olbrzymie drzewa w oddali uderzał również w jego policzki.