Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51
  2. Rozdział 52
  3. Rozdział 53
  4. Rozdział 54
  5. Rozdział 55
  6. Rozdział 56
  7. Rozdział 57
  8. Rozdział 58
  9. Rozdział 59
  10. Rozdział 60
  11. Rozdział 61
  12. Rozdział 62
  13. Rozdział 63
  14. Rozdział 64
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 3

„Obudź się, panno Banks” – mówi łagodny głos, jego ton spływa po mnie jak pieszczota i po raz pierwszy od bardzo dawna czuję się bezpiecznie i nie jest to coś, z czego chciałabym się jeszcze obudzić. Przytulam twarz do ciepła na policzku. Słodki, maślany i leśny zapach uderza w mój nos i wydaję z aprobatą pomruk na przyjemny zapach. Warknięcie dezaprobaty niszczy moje zadowolenie tuż przed tym, jak bezceremonialnie upadam na plecy. Lądowanie jest miękkie, ale nadal nieprzyjemne.

„Co do cholery!” – przeklinam, spiesząc się, by usiąść i rozejrzeć się po otoczeniu. Siedzę na kanapie w słabo oświetlonym pokoju, jasne światło nagle zalewa pokój, zmuszając mnie do mrużenia oczu. Przenoszę uwagę na źródło światła, powstrzymując chęć syczenia na nie jak dziki wampir. Duża postać jest ujęta w promieniach słońca, które zalewa pokój przez okno rozciągające się na całą ścianę. Postać krząta się przy zasłonach, które właśnie otworzyła, i szybko rozpoznaję w nim zarozumiałego detektywa, pana Collinsa. Wydarzenia dnia wracają do mnie jak fala gniewu, strachu i całkowitego zagubienia.

„Co mi zrobiłeś? Jak się tu znaleźliśmy?” – żądam, wskazując na pokój i zrywając się na nogi.

„Nie mam czasu, żeby cię przez to rozpieszczać, więc oto szybka wersja” – zaczyna, rozpinając marynarkę i wieszając ją na oparciu dużego skórzanego krzesła biurowego. „Nazywam się Liam Collins, jestem dyrektorem Grey’s

Academy, a ty jesteś tu najnowszym uczniem. Powiedz mi, co wiesz o swoim wieku?” – pyta. Moje oczy są wpatrzone w jego dłonie, gdy rozpina mankiety koszuli i podwija każdy rękaw, odsłaniając imponujące przedramiona. Odchrząknięcie wyrywa mnie z transu.

„Och... um” – zaczynam, zawstydzona, że przyłapano mnie na gapieniu się. „Przepraszam, trochę się gubię. Nie czuję się sobą” – mówię z westchnieniem i opadam na kanapę. Próbuję przetworzyć, co do cholery się dzieje.

„Ze względu na okoliczności, założę, że nic nie wiesz. Tutaj, w Greys Academy, nasi uczniowie są utalentowani... zaczyna.

„Czekaj, uzdolniony?” przerywam, „Chyba nastąpiła pomyłka. Nie jestem uzdolniony, zdałem wszystkie egzaminy, ale nic, co by mnie wyróżniało”

„Gdybyś pozwolił mi dokończyć historię panny Banks...

„Sophia” – poprawiam ją, nie podoba mi się bowiem sposób, w jaki używa imienia „Miss Banks” w gorszym znaczeniu.

„Pani Banks” – powtarza – „jeśli mogłaby pani zachować ciszę przez dwie minuty i pozwolić mi wyjaśnić, to może pani odejść. Nasza Akademia jest dla tego, co nazywamy Szarymi. Szarzy to rasa nadludzi. Chociaż jesteśmy o wiele potężniejsi od zwykłych ludzi, jest nas też niewielu. Z tego powodu stworzyliśmy własne królestwo w ludzkim. To jest bezpieczniejsze dla wszystkich, aby żyć w pokoju. W jakiś sposób udało ci się prześlizgnąć przez sieć i dorastać w ludzkim królestwie. Rozpocznę pełne dochodzenie w sprawie tego, jak to się stało, ale na razie jesteś tutaj i jesteś bezpieczna. Teraz doceniam, że to dla ciebie dużo do przyswojenia i masz wiele do nadrobienia, więc nie przytłoczę cię dzisiaj. Poproszę mojego asystenta, aby przydzielił ci pokój w akademiku i sparował cię z jednym z naszych bardziej inteligentnych studentów, aby poprowadzić z tobą dodatkowe zajęcia poza twoimi regularnymi lekcjami. Zaplanuję również dodatkowe zajęcia z naszymi korepetytorami. Masz jakieś pytania?” mówi bez cienia uśmiechu.

„Och, jesteś dobry”, śmieję się. „Uwielbiam ten program! Kiedyś oglądałam go cały czas”, mówię między napadami śmiechu. Wstaję i zaczynam eksplorować pokój w poszukiwaniu ukrytych kamer. Nie mogę uwierzyć, że jestem w programie dowcipów. Zastanawiam się, kto mnie nominował, musiała to być Freya, moja najlepsza przyjaciółka ze studiów. „Czy to Freya cię do tego namówiła?” chichoczę.

„Pani Banks!” krzyczy aktor grający pana Collinsa, uderzając dłonią o biurko, co tylko sprawia, że śmieję się jeszcze bardziej. Podchodzę do niego i badam guziki na jego koszuli, jeden z nich musi być ukrytą kamerą. Następnie zaczynam pocierać dłonie o jego koszulę, szukając ukrytych przewodów. W mgnieniu oka jego dłonie oplatają moje nadgarstki, sprawiając, że z szokiem łapię oddech, gdy ściska je mocno, przerywając moje eksploracje. Spoglądam na niego, a jego oczy są intensywne, gdy wpatrują się we mnie. „Co ty, do cholery, robisz?” pyta niemal warcząc.

„Szukasz swojego mikrofonu?” Przełykam ślinę.

„Nie mam mikrofonu, to nie jest żart. Jesteś tu nowy i miałeś wiele do przyswojenia, więc tym razem dam ci przepustkę, ale jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, spotka cię kara. Rozumiesz?” mówi niskim, przerażającym tonem. Jego ciężki oddech sprawia, że gryzę się w język, ponieważ

Naprawdę chcę go podjudzić, jaka to może być kara. Jakby wiedział, co myślę, jego oczy wydają się błyskać na niebiesko. Wtedy przypominam sobie, że robili to wcześniej, tuż przed tym, jak zażądał, żebym spała, żądanie, któremu nie mogłam się oprzeć. Panika narasta we mnie, gdy to sobie uświadamiam. Mówi prawdę, prawda?

„Zmusiłeś mnie do zaśnięcia” – mówię z drżącym oddechem. W odpowiedzi kiwa mi głową. „Do czego jeszcze możesz mnie zmusić?” – pytam. Strach przed tym, jak bardzo jestem teraz bezbronna, popycha mnie do zadania tego pytania.

„Cokolwiek” – mówi chrapliwym szeptem i przysięgam, że jego twarz zbliża się do mojej. Jego odpowiedź nie przeraża mnie tak, jak powinna, wręcz przeciwnie – podnieca. Wtedy otwierają się drzwi, przerywając trans, w którym mnie trzyma, opuszcza moje nadgarstki i cofa się o krok, jakbym nagle stała się dla niego odpychająca. Odwracam się, żeby zobaczyć, kim jest intruz.

تم النسخ بنجاح!