Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 1 CHCĘ CIĘ GŁĘBOKO W ŚRODKU (1)
  2. Rozdział 2 CHCĘ CIĘ GŁĘBOKO W ŚRODKU (2)
  3. Rozdział 3 CHCĘ CIĘ GŁĘBOKO W ŚRODKU (3)
  4. Rozdział 4 RUCHANY W LESIE (1)
  5. Rozdział 5 RUCHANY W LESIE (2)
  6. Rozdział 6 RUCHANY W LESIE (3)
  7. Rozdział 7 RUCHANY W LESIE (4)
  8. Rozdział 8 ZMUŚ MNIE DO SKOŃCZENIA, KOCHANIE!(1)
  9. Rozdział 9 ZMUŚ MNIE DO SKOŃCZENIA, KOCHANIE!(2)
  10. Rozdział 10 DOPROWADŹ MNIE DO SKOŃCZENIA, KOCHANIE!(3)
  11. Rozdział 11 ZMUŚ MNIE DO SKOŃCZENIA, KOCHANIE!(4)
  12. Rozdział 12 OPIEKUN WIELKI KUTAS (1)
  13. Rozdział 13 OGROMNY KUTASY OPIEKUNA (2)
  14. Rozdział 14 OGROMNY KUTASY OPIEKUNA (3)
  15. Rozdział 15 OPIEKUN WIELKI KUTAS (4)
  16. Rozdział 16 SMAK DZIEWICZEGO PENISA (1)
  17. Rozdział 17 SMAK DZIEWICZEGO PENISA (2)
  18. Rozdział 18 GANGBANGOWA ZEMSTA (1)
  19. Rozdział 19 GANGBANGOWA ZEMSTA (2)
  20. Rozdział 20 Życzenia się spełniają (1)
  21. Rozdział 21 Życzenia się spełniają (2)
  22. Rozdział 22 Życzenia się spełniają (3)
  23. Rozdział 23 Życzenia się spełniają (4)
  24. Rozdział 24 KLASKUJ MNIE, SŁODKU KLASKUJ MNIE!(1)
  25. Rozdział 25 KLASKUJ MNIE, SŁODKU KLASKUJ MNIE!(2)
  26. Rozdział 26 KLAPS MNIE CUKREM KLAPS MNIE(3)
  27. Rozdział 27 SPANK ME SUGAR SPANK MEI(4)
  28. Rozdział 28 KLASKUJ MNIE, SŁODKU KLASKUJ MNIE!(5)
  29. Rozdział 29 KLAPS MNIE, SŁODKU KLAPS MNIE!(6)
  30. Rozdział 30 KLAPS MNIE CUKREM KLAPS MNIE(7)

Rozdział 4 RUCHANY W LESIE (1)

TREŚĆ: Trójkąt, lesbijki, siadanie na twarzy, obciąganie, ssanie cycków, lizanie cipki, seks oralny, masturbacja, palcówka.

Streszczenie

Max, dziewiętnastoletni, dziewica. Spaceruje po lesie, gdy trochę się gubi. Widzi chatę i postanawia zobaczyć, kto jest w środku.

Marico i Dora zabierają Maxa do środka. Dora zabiera go na wycieczkę po domku, a gdy docierają do sypialni, rusza do akcji. Nie mija dużo czasu, zanim dołącza Marico.

(1)

Max wędrował po lesie już od kilku godzin. Stracił poczucie czasu, ale co jakiś czas szybko spoglądał w niebo, żeby się upewnić, że nie jest za późno i że będzie miał dużo czasu, żeby wrócić.

Miał wiele spraw na głowie i zawsze uważał, że przebywanie na łonie natury pomaga mu myśleć jaśniej.

To były szalone miesiące dla niego, nie było co do tego wątpliwości. Skończył liceum, skończył dziewiętnaście lat i teraz próbował zdecydować, co dalej robić ze swoim życiem. Wydawało się, że lato nigdy się nie skończy , a potem nagle się skończyło, a on nadal nie podjął żadnej wielkiej decyzji, co dalej robić ze swoim życiem. Kiedy wszystko stało się dużo spokojniejsze, stanął przed faktem, że naprawdę będzie musiał pomyśleć o swojej przyszłości.

Nigdy nie był typem imprezowicza, ale robił co mógł, by wczuć się w ducha imprezy. Nie do końca pasował do rówieśników, mimo że był dość popularny. Był wysokim, dobrze zbudowanym młodym mężczyzną o skórze, która wydawała się być stale opalona, nawet w środku zimy. Jego włosy sięgały do ramion i były piaskowo-blond. Miał zielone oczy i łatwy uśmiech, który zdawał się rozjaśniać nastrój każdego wokół niego.

Ludzie lubili przebywać w jego towarzystwie, ale jakoś zawsze wydawał się wyróżniać od innych . Było tak, jakby tam był, ale jednocześnie zawsze nie był tam do końca, jakby myślał o czymś innym.

Być może dlatego nigdy nie zbliżył się tak bardzo do żadnej z dziewcząt w swoim wieku. Kilka z nich próbowało, a on cieszył się krótkimi romansami z niektórymi z nich, ale nic z tego nie wyszło. Kilka razy zrobiło się dość ciężko, ale jakoś nadal był prawiczkiem. W głębi duszy czuł, że tak naprawdę chciał prostego życia i nie chciał żadnych potencjalnych komplikacji. Upewnił się, że kiedy nadejdzie właściwy czas, kiedy spotka właściwą osobę, wszystko się ułoży. Nie spieszył się za bardzo, chociaż czasami o tym myślał.

Tego chłodnego, jesiennego dnia myślał o kilku różnych rzeczach. Myślał o minionym lecie i zastanawiał się, co powinien zrobić dalej.

Wkrótce nadejdzie zima i czuł, że musi mieć coś zaplanowanego na ten czas. Jednak za każdym razem, gdy próbował skupić się na różnych opcjach, jego myśli znów błądziły.

Gdy jego stopy chrupały sterty liści, zaczął myśleć o Suzy. Była jedną z dziewczyn, z którą zbliżył się latem. Myślał o tym, jak dobrze wyglądała w swoim małym białym bikini. Jej długie nogi, płaski brzuch, jej jędrne małe piersi. Czasami przychodziła mu do głowy myśl, że mogła być tą jedyną dla niego. Mógł stracić z nią dziewictwo. A jednak tego nie zrobił. Myślał o pływaniu w jeziorze nocą. Co by było, gdyby nie było tam innych ludzi?

Myślał o tym, jak to było, kiedy oboje pływali razem. Zbliżali się do siebie, a on czuł jej nogi przy swoich, gdy kopała pod wodą. Myślał o swojej dłoni na jej plecach i przyciąganiu jej blisko - o tym, jak się całowali.

Myślał o ich ciałach zbliżających się do siebie, przesuwających się jedno po drugim. Myślał o narastającej namiętności, gdy oboje w końcu zrozumieli, do czego to zmierza. Myślał o tym, jak wsuwa dłoń wokół jej pleców i ciągnie za jej stanik bikini. Ona łapczywie łapie oddech w udawanym zaskoczeniu i udaje, że próbuje ukryć swoją skromność, ale jej uśmiech zdradza jej prawdziwe uczucia. Będzie tego pragnęła równie mocno, jak on.

Miałby ręce na jej talii pod wodą. Jego ręce przesuwałyby się dalej w górę jej ciała i czuły jej piersi. Przyciągnąłby ją bliżej, a ona poczułaby, jak jego kutas naciska na nią. To by było na tyle - oboje chcieliby tego tak bardzo, że popłynęliby z powrotem na brzeg tak szybko, jak to możliwe.

Myślał o tym, żeby zabrać ją na swój kocyk.

„Zimno mi” – mówiła po prostu. Wziąłby ją w ramiona, czując jej miękkie, mokre ciałko przy swoim. Położyliby się na kocyku, a ich dłonie byłyby na sobie. Myślał o tym, żeby ściągnąć swoje mokre spodenki kąpielowe, ściągnąć jej dół bikini, ich dwa nagie ciała ocierałyby się o siebie. Chłodny letni wiatr na ich ciałach, wysuszający je i dający im lekki chłód.

Ale wkrótce mieli się nawzajem polubić.

Potem zbierali ubrania, ubierali się i wracali do domu. Wtedy między nimi wszystko byłoby inaczej. Oczywiście, jak mogłoby być inaczej? I być może dlatego ostatecznie. Nic się nie wydarzyło. Nie chciał, żeby wszystko było inaczej. Chciał, żeby wszystko toczyło się tak, jak było. Był rozdarty między pragnieniem jej a pragnieniem, żeby życie toczyło się tak, jak było - miło i prosto, bez żadnych potencjalnych komplikacji. Czasami zastanawiał się, czy nie powinien być tak niechętny. Donnabe, powinien zaakceptować ideę komplikacji. Donnabe były one tylko małą ceną za prawdziwe szczęście.

Jak zwykle, przyłapał się na tym, że myśli o tym o wiele za dużo i jak zwykle, uznał, że niemal niemożliwe jest myślenie o czymkolwiek innym.

Nagle zatrzymał się i rozejrzał. Zdał sobie sprawę, że trochę się zgubił. Albo raczej, że trochę zboczył ze ścieżki, którą zamierzał podążać. Nie był dokładnie zagubiony, ponieważ był pewien, że wie, jak wrócić. Mógł po prostu zawrócić i wrócić tą samą drogą, ale pomyślał, że fajniej będzie spróbować tej nowej ścieżki. Miał mnóstwo czasu, a pogoda była nadal dobra, więc kontynuował.

Po chwili dostrzegł coś, czego się nie spodziewał.

Tam, tuż przy ścieżce, stała chata z bali. Max zatrzymał się i spojrzał na nią, marszcząc brwi z lekkim zdziwieniem. Nigdy nie słyszał o żadnych chatach tutaj. Czy faktycznie się zgubił? Nie, był pewien, że nie. Wzruszył ramionami. W końcu może nie było aż tak zaskakujące, że nie wiedział o każdej chacie tutaj w lesie. Jednak teraz był bardzo ciekawy tego miejsca.

Zauważył, że z komina wydobywa się dym. Oznaczało to, że ktoś musiał być w środku. Działając pod wpływem chwili, postanowił zapukać do drzwi i przywitać się z kimkolwiek tam był.

Czuł się nieco ostrożny, kierując się do drzwi. Wyobrażał sobie jakiegoś starego, zgryźliwego myśliwego albo pustelniczego drwala, który mógłby nie przyjąć zbyt łaskawie nieznajomego pukającego do drzwi. Obiecał sobie, że jeśli cokolwiek wyda mu się podejrzane lub choć trochę podejrzane, gdy zapuka do drzwi, to wyjdzie stamtąd tak szybko, jak to możliwe.

Jednak miejsce wyglądało ładnie. Przytulnie.

Z pewnością nie było żadnych oznak niczego podejrzanego. Żadnych strzelb opartych o drzwi ani nic takiego.

Doszedł do drzwi i zatrzymał się na chwilę, zanim zapukał. Wydawało mu się, że słyszy kobiecy głos w środku. Uśmiechnął się do siebie. Więc to prawdopodobnie było rodzinne miejsce. Nie był pewien, czy powinien ich niepokoić, ale jego ciekawość wzięła górę. Naprawdę chciał dowiedzieć się czegoś więcej o tym miejscu i miał mnóstwo czasu, zanim będzie musiał wracać. Część niego myślała, że może to los sprawił, że zboczył z kursu i że znajdzie tu coś - lub kogoś - interesującego.

Zapukał do drzwi. Usłyszał głosy w środku – niskie, niemal szepczące. Chodzili tam i z powrotem, a potem jeden z nich zabrzmiał tak, jakby był bliżej drzwi. „Nie, zaufaj mi” – usłyszał głos kobiety – „będzie dobrze”.

Drugi głos powiedział coś, czego nie mógł usłyszeć, a potem usłyszał otwierające się drzwi. Cofnął się, gdy drzwi się otworzyły, a potem zobaczył kobietę wyłaniającą się z mroku wewnątrz.

Gdy weszła w światło, Max poczuł, jak oddech utyka mu w gardle. Ta kobieta była oszałamiająca - wizja. Była niska i miała piękną, opaloną twarz. Jej włosy były długie i blond, a oczy duże i niebieskie. Miała pełne, czerwone usta.

Miała na sobie kraciastą koszulę roboczą i dżinsowe szorty. Wyglądała, jakby miała niesamowitą figurę. Szorty eksponowały jej umięśnione, opalone nogi, a koszula przylegała do jej ponętnych piersi.

تم النسخ بنجاح!