Rozdział 224 Musisz wziąć na siebie winę
Ktoś zmarszczył brwi i powiedział niezadowolony: „Co się dzieje? Czy nie złapaliśmy całego miejsca? Dlaczego wciąż są tu ludzie?”
Pukanie do drzwi na zewnątrz stało się bardziej natarczywe. Kelner nie miał innego wyjścia, jak otworzyć drzwi. Po tym, jak kelner otworzył drzwi, do środka wpadł podmuch wiatru.
„ John, idź to sprawdzić.” Mężczyzna przewrócił oczami. „Minęło trochę czasu, odkąd w końcu mogliśmy się zobaczyć. Nie pozwól nikomu zepsuć nastroju.”