Rozdział 177 Wielkoduszny
Kiedy czarny sedan stopniowo znikał w oddali, Josiah zatrzymał się w miejscu, poświęcając sporo czasu na zebranie myśli i emocji.
Lysanne, wciąż ubrana w białą suknię, nieśmiało przemówiła, przerywając ciszę między nimi. „Josiah, przestań się gapić. Już dawno odeszli” – delikatnie nalegała.
Odpowiedź Josiaha była szybka; jego wyraz twarzy pociemniał, gdy zgniótł papierosa, którego palił, w dłoni, wyrzucając go do pobliskiego kosza na śmieci. „Co tu robisz? Czy ceremonia się skończyła?” zapytał lodowatym tonem.