Rozdział 125 Oni nie będą się nad tobą litować
Jean dotrzymała słowa. Przez następne dziesięć godzin, poza korzystaniem z toalety, klęczała przed szpitalnym pokojem Bena. Nie jadła też, ale od czasu do czasu popijała wodę.
„Pani Eyer, nie ma sensu tego robić. Pani Ludwig nie wybaczyłaby pani tylko z powodu tego czynu”. Pan Coleman przyszedł jej z radą. „Powinna pani po prostu odejść”. Trzymała głowę nisko, bez słowa. „Nieważne. Po prostu rób, co pani chce”.
Jean usłyszała, jak drzwi się otwierają. Podniosła głowę w stronę lekarza i pielęgniarki wychodzących z pokoju. Lekarz z żalem pokręcił głową. „Jeśli nie obudzi się jutro rano, przeprowadzimy amputację”.