Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51
  2. Rozdział 52
  3. Rozdział 53
  4. Rozdział 54
  5. Rozdział 55
  6. Rozdział 56
  7. Rozdział 57
  8. Rozdział 58
  9. Rozdział 59
  10. Rozdział 60
  11. Rozdział 61
  12. Rozdział 62
  13. Rozdział 63
  14. Rozdział 64
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 7

„Co, do cholery, masz na myśli?” Lisa nie była już w stanie zachować spokoju i zerwała się na nogi, strasząc kelnera, który przyniósł jej drinka.

„Twoja-twoja herbata cytrynowa, panienko”. Kelner nerwowo postawił filiżankę na stole, jego oczy przeskakiwały między nimi, zanim odszedł. Nawet wtedy odwracał się, by na nich spojrzeć.

Przerwana w ten sposób Lisa zdała sobie sprawę, że znajduje się w miejscu publicznym, i zdołała powstrzymać swoje niezadowolenie.

„Zapłaciłam zaliczkę i spłacam też miesięczny kredyt hipoteczny. Jeśli dom nie ma ze mną nic wspólnego, to do kogo innego mógłby należeć?” Z trudem starała się mówić cicho, żeby tylko oni dwoje mogli ją usłyszeć.

Słysząc to, Tom bez pośpiechu wyciągnął kolejny dokument ze swojej nieodłącznej teczki.

„Spójrz na to.”

Na górze pierwszej strony pogrubione litery oznajmiały, że dokument jest umową o darowiznę majątku. Spojrzenie Lisy zatrzymało się na tytule na dwie sekundy, zanim zaczęła szybko czytać-

Darczyńca: Lisa Seymour (zwana dalej Stroną A)

Obdarowany: Tom Jake (zwany dalej Stroną B)

Darowizną był właśnie dom, w którym mieszkali po ślubie.

„Po co mi to pokazujesz? Chcesz, żebym to podpisał?” Lisa rzuciła mu papiery z zimnym uśmiechem. „Mówię ci, Jake, śnij dalej!”

Tom wcale nie był sfrustrowany. Wręcz przeciwnie, na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmieszek, którego nie potrafił ukryć. Przewrócił ostatnią stronę dokumentu i znów pchnął ją w stronę Lisy. Jego palec wskazujący wskazał miejsce, w którym miały być podpisy, i powiedział: „Przyjrzyj się uważnie, a potem powiedz mi, czy nadal śnię”.

Pod słowami „Party A” znajdował się ekstrawagancki podpis, który zawierał jej imię. Charakter pisma był tym, z którym była najbardziej zaznajomiona i nie wyglądało na to, że został podrobiony.

A podpis okazał się być datowany na trzy miesiące! Po krótkim obliczeniu, musiało to być krótko po tym, jak Emma zaszła w ciążę.

Oni... Oni spiskowali przeciwko niej od samego początku! A mimo to trzymano ją w niewiedzy aż do teraz!

Lisa była tak wściekła, że aż się trzęsła. W końcu udało jej się przemówić przez zaciśnięte zęby. "Nie pamiętam, żebym podpisywała te papiery."

Nie wiedziała, w jaki sposób Tomowi udało się ją nakłonić do podpisania czegokolwiek, ale nie przypominała sobie, by kiedykolwiek widziała cokolwiek, co choć trochę przypominałoby te dokumenty dotyczące darowizny nieruchomości.

„Niezależnie od tego, czy pamiętasz, czy nie, podpisałeś to. Poświadczyłem tę umowę notarialnie”. Tom odmówił jej wyjaśnień i po prostu podkreślił ostatnie kilka słów. „Dałaś mi dom, więc jest mój. Zgodnie z prawem nie mam obowiązku dać ci nawet metra kwadratowego!”

„Och, a tak przy okazji-” Tom przez chwilę rozmawiał przez telefon, zanim pokazał zdjęcie Lisie. „Zakończyłem procedurę przeniesienia własności. To jest nowy akt własności-”

Było na nim tylko imię Toma.

Lisa wpatrywała się tępo w obraz. W jednej chwili nie była w stanie myśleć.

Tom uderzył knykciami o stół i przywrócił ją do rzeczywistości. „Spiesz się i podpisz umowę. Muszę jeszcze zająć się Emmą w szpitalu. Nie mam czasu do stracenia, gdy tu jesteś”.

„Nie. Nie podpiszę tego” – powiedziała Lisa. Jej głos był lekki, ale stanowczy. Zanim nie rozgryzie wszystkich podejrzanych rzeczy w tej umowie, nigdy nie pozwoli Tomowi zrobić tego, co chce.

„Mówisz poważnie?” Tom skrzywił się z irytacją. „Nawet jeśli tego nie podpiszesz, dom nadal jest mój. Nie da się go ci oddać”.

„Nie podpiszę tego” – powtórzyła Lisa. „Nie mam nic przeciwko marnowaniu czasu z tobą. Zobaczmy, kto przeciągnie to najdłużej”.

„Ty!” Tom zgrzytnął zębami.

Lisa zignorowała go, wyjęła 20-dolarowy banknot i zostawiła go na stole. Następnie podniosła torbę i wstała z miejsca. Zanim mogła zrobić dwa kroki dalej, Tom zablokował jej drogę.

„Przemyśl to dokładnie”. Zniżył głos, jego wyraz twarzy był dziki. „Wiesz, jacy są moi rodzice. Nie boisz się, że znowu zrobią scenę w twoim hotelu?”

Oczywiście, że Lisa się bała. Ale nie mogła tego pokazać, bo inaczej Tom miałby nad nią przewagę.

„Wróć i zapytaj swoich rodziców-” Na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. „Czy postanowili wykorzystać własne życie w zamian za dwa miliony dolarów?”

Wyraz twarzy Toma nieco się zmienił. „Morderstwo jest niezgodne z prawem!” syknął niskim tonem, nawet gdy cień paniki przemknął mu przez oczy.

„Możesz sprawić, żeby spróbowali.” Lisa rzuciła te słowa mimochodem i szybko opuściła kawiarnię, podczas gdy Tom był nadal oszołomiony.

Lisa najwyraźniej nie mogła przeciągać sprawy z Tomem w nieskończoność. Nie z żadnego innego powodu, ale dlatego, że po prostu nie chciała mieć z nim już nic wspólnego.

Ale podpis na umowie sprzedaży nieruchomości naprawdę ją zmartwił.

Była pewna, że nigdy wcześniej nie podpisała czegoś takiego, nawet jeśli charakter pisma wydawał się jej własny. A ten akt własności ze zmienionym nazwiskiem-

Była tak zaskoczona. Tom mógł faktycznie odnieść sukces w procedurze przeniesienia własności bez jej obecności. Wszystko to było skrajnie nielogiczne.

Bez chwili wahania Lisa wróciła do hotelu. Gdy tylko dotarła do lobby, pobiegła w kierunku recepcji.

„Luna, czy mogłabyś mi pomóc sprawdzić, w którym pokoju mieszka pan Shields – wiesz, ten facet, który przyjechał z panem Rogersem?”

Nie , informacje o gościach nie mogły być nikomu ujawnione. Siedmiogwiazdkowy hotel, taki jak Regal Dynasty, traktował ten aspekt bardzo poważnie. Ale Lisa nie była po prostu „kimkolwiek”, była również kierownikiem działu sprzątania.

Luna, sądząc, że Lisa pyta w celach służbowych, bez problemu znalazła w systemie numer pokoju Daniela i jej o tym powiedziała.

Kiedy Lisa dotarła na piętro, na którym znajdował się pokój Daniela, usłyszała piskliwy głos wrzeszczący obelgi, gdy tylko wyszła z windy. „Zapłaciłam za pokój! Na jakiej podstawie mnie wyrzucasz? Czy wiesz, kim jestem? Jeśli odważysz się mnie dotknąć, upewnię się, że będziesz tak sławny, jak twój hotel!”

Oczywiste jest, że gość i personel byli w konflikcie.

Mimo że technicznie rzecz biorąc miała dzień wolny, Lisa nie mogła teraz stać z boku, wiedząc, że spotkało ją coś takiego.

Przyspieszając kroku, Lisa poszła w kierunku głosu. Zobaczyła kilku strażników i personel sprzątający stojących przed drzwiami po skręceniu za róg. Wyglądało na to, że byli w impasie z kimś. Gdy podeszła bliżej, zorientowała się, że to była słynna gwiazda, Karin Gallagher.

Lisa przypomniała sobie, że Karin i jej ekipa produkcyjna mieli pokoje na tym piętrze.

„Pani Seymour!” Personel sprzątający spojrzał na nią z gwiazdami w oczach, gdy ją zobaczył. To było tak, jakby przybył ich wybawca.

Słysząc to, Karin wyszła ze swojego pokoju, wciąż w stanie zdenerwowania. Nie czekając, aż Lisa się odezwie, Karin dźgnęła ją palcem i krzyknęła: „Ty jesteś menedżerem? Wyjaśnij mi, dlaczego jestem zmuszona się wymeldować! Czy twój hotel nie chce już klientów?”

تم النسخ بنجاح!