Rozdział 185 Kiedyś byłaś matką mojego syna
Lysander zszedł po schodach.
Na dole, w znajomym miejscu, stał znajomy samochód.
Gdy Zachary przed chwilą odwiózł Lysandra, teren był praktycznie pusty. W starej dzielnicy mieszkalnej nie było praktycznie żadnych wyznaczonych miejsc parkingowych. To była po prostu wąska uliczka w obrębie dzielnicy.