Rozdział 215 Pracuj niezwykle ciężko
Lustro w łazience było zasłonięte warstwą pary. Mężczyzna podniósł rękę, żeby je wytrzeć. Odbicie ujawniło jego szczupły i zimny profil boczny. Na zewnątrz pokoju nie było żadnego dźwięku.
Jego oczy opadły. Obraz Jean i Bena razem wciąż wirował w jego umyśle. Ubrany w szlafrok, zaśmiał się cicho do siebie.
Gdyby wiedział wcześniej, czego chce, nie byłby teraz tak katowany. Drzwi łazienki się otworzyły. Z nich wydobyła się para i, jak się spodziewano, Jeana nigdzie nie było widać w pokoju.