Rozdział 877 To był pomysł Minervy
William zareagował, krzycząc ze zdziwieniem: „Nie, panie Lach! Przysięgam, że jesteśmy niewinni! Nie mamy z tym nic wspólnego. Proszę!”
Mimo to Leroy podszedł do niego i dał mu dwa klapsy w twarz. „Jesteś niewinny?! A co z Ronaldem? Początkowo powiedział nam, że idzie spotkać się z przyjaciółmi na spotkanie, ale teraz stracił kilka palców i co ważniejsze, swoje miejsce jako spadkobierca rodziny. Jak myślisz, jak możesz mu to wynagrodzić? Mój brat jest na tyle miłosierny, że żąda od każdego z was ręki i nogi, ponieważ gdyby to zależało ode mnie, pokroiłbym was wszystkich na kawałki i nakarmił waszym ciałem psy! Zabierzcie ich, panowie!”
Gdy członkowie rodziny Lachów zbliżyli się, by zrobić to, co im kazano, William nerwowo chwycił Leroya za ramię i błagał drżącym głosem: „Proszę, panie Leroy! Przysięgam, że nie mamy z tym nic wspólnego! To był pomysł Minvery. Ona... oszukała nas wszystkich, żebyśmy wykonywali jej rozkazy, więc my też jesteśmy ofiarami”.