Rozdział 47
Odwracam się, żeby na niego spojrzeć i prawie jęczę z frustracji. Wygląda na to, że mężczyźni, którzy mnie porwali, to ci sami strażnicy, których zwolniłam pierwszego dnia pracy. Wiem, że narzekałam, kiedy Alvin mnie porwał, ale wolałabym, żeby porwał mnie on niż ci dwaj idioci.
„Nie, nie... A powinnam?” Uśmiecham się do nich.
Uderzenie nastąpiło bez ostrzeżenia. Sprawia, że moja głowa przechyla się na bok. Miałem pulsujący ból głowy i czułem puchnięcie z tyłu głowy. To uderzenie tylko pogorszyło sprawę.