Rozdział 211
* * Punkt widzenia Aleksandra*
Wracamy na boisko treningowe z kilkuminutowym zapasem. Sophia siedzi na zakurzonej starej oponie, jedząc banana, który, jak zapewnia mama Ethana, pomoże jej na opuchliznę stóp i kostek. Wszyscy zgodziliśmy się, że zabierzemy ją do szpitala na kontrolę, gdy już tu skończymy. Nie tylko z powodu opuchlizny, ale żeby dać nam wszystkim trochę spokoju, że jutro będzie mogła z nami pojechać.
Moja rodzina była przeszczęśliwa, gdy opowiedziałam im o Małej Fasolce. Moja mama nawet płakała ze szczęścia i powiedziała mi, jak bardzo jest dumna, co uważam za dziwną rzecz, z której można być dumnym. Tak naprawdę nic nie zrobiłam.