Rozdział 55 Czekając na mnie
Jego gorący oddech musnął moją twarz. Nie spodziewałam się, że wykorzysta mnie, celowo przekręcając moje słowa. Odepchnęłam go i poderwałam się na nogi, niezręcznie chowając włosy za uszy.
„Felix i Eric są nadal na dole. Pójdę i zajmę się naczyniami”.
Przykucnąłem i zacząłem zbierać potłuczone fragmenty tego, co kiedyś było miską. „Uważaj” – przestrzegł Derek. „Po prostu użyj miotły, żeby pozamiatać kawałki”.