Rozdział 55
„William, wynik jest jasny jak słońce, dlaczego wciąż się kłócisz?” Stevie odezwał się po raz pierwszy. „Nie bądź złym przegranym!” William skupił się na nim, jego spojrzenie było zimne jak grób... Stevie nie był zastraszony. W rzeczywistości odwzajemnił Williamowi równie zimne spojrzenie.
Krzyki, by się poddał, wciąż napływały, a William rozglądał się dookoła i każda twarz, którą widział, miała ten satysfakcjonujący uśmiech, nie spodziewał się, że nadejdzie ten dzień, dzień, w którym jego ego zostanie wdeptane w ziemię, a to wszystko dzięki Sarah. I nie tylko to, reputacja jego menedżera zostanie całkowicie zniszczona, a potem nastąpi upadek jego zysków... Wszystko się skończyło.
„Musisz być zadowolona z tego, jak wszystko poszło, prawda?” William spojrzał na nią, gdy pytał, a jedyną odpowiedzią, jaką otrzymał, był uśmiech.