Rozdział 116 Oczywiście, że jest synem Maxa Coopera
Sienna była osobą, która w końcu sporo widziała, więc rozkazała cichym głosem: „Zostaw tu kilka osób, żeby ścigały tego bachora, podczas gdy reszta będzie kontynuować swoje zwykłe działania. Nie pozwól nikomu znaleźć niczego niezwykłego w tym miejscu. Szybko!” Ból, który ją przeszył, był tak wielki, że prawie zemdlała, ale wciąż tliła się w niej furia, której nie dało się ugasić. Kiedyś byłam potężną osobą, ale niespodziewanie zostałam pokonana przez młodego dzieciaka. Oczywiście, to syn Maxa Coopera! Zna chwyty samoobrony w tak młodym wieku, więc kto mógłby go powstrzymać, gdy dorośnie? Początkowo czuła dla niego odrobinę współczucia, ale w tej chwili całkowicie zniknęło. Teraz chciała go obdarć ze skóry i podciąć mu nerwy, żeby ukoić nienawiść w sobie.
Kiedy Jordan usłyszał, że liczba osób, które go ścigały, zmniejszyła się, poczuł, że to dla niego okazja. Właściwie , był już bardzo blisko recepcji, więc wybiegnięcie i szukanie pomocy w tej chwili mogłoby być szybszym sposobem, ale nie mógł być pewien, że osoba, która tu była, będzie tak współczująca. Jeśli ta osoba nie przejmuje się mną i nawet szybko się wycofa, to znów wystawię się przed Sienną i innymi, prawda? Kiedy ta myśl go uderzyła, zacisnął zęby i zrezygnował z pobiegnięcia w stronę recepcji.
Obrócił się, wślizgnął się do pokoju VIP i ukrył pod łóżkiem. Nie wiedział, ile jest tu pokoi VIP, ale czuł, że nie będą wchodzić do każdego pokoju, żeby mnie przeszukać. Ponadto dostrzegł znak „Nie przeszkadzać” wiszący na zewnątrz tego pokoju, wskazujący, że ten pokój jest zajęty. Z gościem w środku, ci ludzie prawdopodobnie nie odważą się szukać mnie tak bezczelnie. Kiedy wszedł do pokoju, schował się pod łóżkiem dopiero, gdy usłyszał dźwięk wody płynącej w łazience.