Rozdział 145 Księga 4: Dwadzieścia
Drzwi się otworzyły, a Michael wpatrywał się w mężczyznę, który wszedł. Nie odwiedzał firmy Emily od dłuższego czasu, a po telefonie Sharon wczoraj wieczorem nie mógł powstrzymać się od pójścia i wejścia do jej biura, mimo że minęły już dni, odkąd była tam ostatni raz, jej zapach wciąż unosił się w powietrzu. Zajął jej krzesło, walcząc ze sobą, żeby nie dać się ponieść emocjom, gdy wzywał Sebastiana.
„Dzień dobry, panie Brown” – przywitał się Sebastian z małym uśmiechem, wpatrując się w mężczyznę siedzącego za mahoniowym biurkiem niczym sam król – „wysłałeś po mnie”.
Wpatrując się w niego, Michael wciąż nie potrafił powiedzieć, dlaczego go nie lubi, mimo że ma wokół siebie ten niewinny wygląd i aurę, ale po prostu nie lubi tego faceta. Emily miała wielu męskich sekretarzy, ale nigdy nic do nich nie czuł, ale ten jeden, po prostu nie wie, ale było w nim coś nie tak. „Który lot zarezerwowałeś dla mojej żony?” przeszedł od razu do rzeczy.