Rozdział 19
Następnego ranka było podobnie. Obudziłem się, gdy ojciec zapukał do drzwi, i poszliśmy na polanę. Popchnął mnie, żebym wszedł na polanę, a ja podszedłem do pnia i usiadłem. Kiedy spojrzałem w górę, już go nie było.
„Nie wiem, co się, kurwa, dzieje, ani co mam tu robić”. Pokręciłem głową i zdjąłem buty. Oparłem stopy o ziemię i wziąłem oczyszczający oddech. Następnie zamknąłem oczy i skupiłem się, tak jak tłumaczył mi ojciec.
Powietrze było miękkie, delikatne. Czułam, jak tańczy na mojej skórze. Bawiło się moimi włosami, plącząc moje loki, gdy wiało przez polanę. Wczesne poranne słońce wznosiło się ponad czubki drzew. Czułam, jak rozgrzewające światło uderza w moją skórę.