Rozdział 265
Jego rysy twarzy były wykwintne jak nóż rzeźbiący z długimi, zachodzącymi na siebie rzęsami. Nie było wątpliwości, że jego skóra była jeszcze lepsza. Nie widziałem skóry mężczyzny tak dobrej jak jego, bez ani jednej skazy.
Ostrożnie wzięłam szczyptę włosów i przesunęłam końcówki po jego twarzy. Jego rzęsy zatrzepotały, a oczy natychmiast się otworzyły. Pochylił się i przycisnął mnie do siebie, mówiąc chrapliwie: „Czego chcesz, hmm?”
Zaskoczyło mnie, nie spodziewałem się, że zareaguje w ten sposób. Przełknąłem ślinę: „Chcę cię tylko obudzić”.