Rozdział 119 Szybko, ratuj starego Coopera
„Stary Cooperze, czy to twoi ludzie?” Jordan instynktownie spojrzał na Maxa.
„Nie”. Wyraz twarzy Maxa również stał się ponury. Pośpiesznie odkładając Jordana, mruknął: „Idź i ukryj się pod łóżkiem. Bez względu na to, kto przyjdzie i co się stanie później, nie piśnij ani razu. Poczekaj, aż wszystko załatwię, zanim wyjdziesz. Rozumiesz?”
Jordan zamrugał swoimi wielkimi oczami, czując się nieco zaniepokojony. „Potrafisz sobie z tym poradzić sam?”