Rozdział 660
Enzo
Chłodne powietrze hali hokejowej było mile widzianą ulgą, gdy wszedłem na lód. Byliśmy tylko my, drużyna, zebrani na przyjacielską grę treningową. Bez tłumu, bez ryczących fanów, tylko dźwięk łyżew i kijów oraz nasze własne głosy odbijające się od ścian.
Gdy wjechałem na lodowisko, przez moje ciało przeszło znajome uczucie oczekiwania i adrenaliny, które natychmiast pomogło moim ramionom uwolnić nagromadzone napięcie. Czułem energię moich kolegów z drużyny, mieszankę rywalizacji i koleżeństwa. Dołączyłam do nich, uderzając kijem o lód na powitanie.