Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 601 ZNAJDŹ SWOJĄ SELENIĘ!
  2. Rozdział 602 ONA DAŁA CI SWOJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO
  3. Rozdział 603 CZY PODOBA CI SIĘ MOJA BETA?
  4. Rozdział 604 MAGICZNE POŻERANIE KWIATÓW
  5. Rozdział 605 MASZ MNIE POD SWOIM UROKIEM
  6. Rozdział 606 SHAKE TRUSKAWKOWY
  7. Rozdział 607 KRADZIEŻ GODZIN NOCĄ
  8. Rozdział 608 ZABAWA Z MOJĄ WILCZYCĄ
  9. Rozdział 609 MY TEŻ MILCZELIŚMY
  10. Rozdział 610 CZYM JEST SELENIA?
  11. Rozdział 611 OBCY Z INNEGO ŚWIATA
  12. Rozdział 612 WALKA NA ŚMIERĆ
  13. Rozdział 613 PAKT Z MOJĄ BESTIĄ
  14. Rozdział 614 POCZĄTEK KONFLIKTU
  15. Rozdział 615 MOJE OSTATNIE ŻYCZENIE
  16. Rozdział 616 SZTUCZKI I OSZUSTWA
  17. Rozdział 617 MOC SELENII
  18. Rozdział 618 ZDRADLIWY ATAK
  19. Rozdział 619 NOWA RODZINA
  20. Rozdział 620 CIĘŻAR SUMIENIA
  21. Rozdział 621 PLANY SOJUSZNICZE
  22. Rozdział 622 Nic nie jest takie, na jakie wygląda
  23. Rozdział 623 ODKRYWANIE PRAWDY
  24. Rozdział 624 ŻEGNAJ NA ZAWSZE, MOJA „BELLO”
  25. Rozdział 625 PRAWDZIWA MOC
  26. Rozdział 626 SILAS W TRYBIE UMBROS
  27. Rozdział 627 KTO OŚMIAŁ SIĘ SPRAWIĆ, ŻEBYŚ CIERPIAŁ?
  28. Rozdział 628 IMPREZA SNAMBER DOPIERO SIĘ ROZPOCZYNA
  29. Rozdział 629 KTO JEST TWÓJ ULUBIONY WUJEK?
  30. Rozdział 630 MOI NOWI TEŚCIOWIE
  31. Rozdział 631 KRÓL NIE UMIERA BŁAGAJĄC
  32. Rozdział 632 SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA ZŁEGO OJCA
  33. Rozdział 633 EWOLUCJA WILKÓW
  34. Rozdział 634 NIEWINNOŚĆ I UWODZENIE
  35. Rozdział 635 JAK MÓWIĆ DO MNIE JAKO KOBIETA?
  36. Rozdział 636 WALKA NA DWÓCH FRONTACH
  37. Rozdział 637 NIEUchwytny wampir
  38. Rozdział 638 WIECZNE SOJUSZ
  39. Rozdział 639 BESTIA I KSIĘŻYC
  40. Rozdział 640 OFIARA KHALUM
  41. Rozdział 641 CZY WYGLĄDAM JAK MÓJ TEŚ?
  42. Rozdział 642 GDZIE JEST WIKTORIA?
  43. Rozdział 643 NIE... NIE JEST TYLKO JEDNYM CZŁOWIEKIEM
  44. Rozdział 644 PORTAL DO MOJEJ CÓRKI
  45. Rozdział 645 MÓJ KONTYNENT JEST TWOIM KONTYNENTEM
  46. Rozdział 646 TYLKO MU POMAGAMY
  47. Rozdział 647 „GWAŁCICIEL” „PACJENTÓW”
  48. Rozdział 648 TO BĘDZIE BOLAŁO W SPOSÓB, W JAKI TO KOCHAM
  49. Rozdział 649 SERCE BESTII JEST TWOJE
  50. Rozdział 650 CZY JUŻ ZROBIŁEŚ MOJĄ WNUCZKĘ?!

Rozdział 5 SŁUŻBA KRÓLEWSKA

Waleria

„Aahh, to straszne, ona jest zdeformowana!”

„Po prostu jesteś zazdrosny. Dlatego chcesz trzymać nas z dala od króla!”

„Pan powiedział, że musisz teraz odejść” – powtórzyłem beznamiętnie, stojąc u stóp łóżka, podczas gdy oni obrzucali mnie obelgami.

Ale nie czułem nic – ani zimna, ani gorąca.

Zastanawiałem się, jak ich stąd wydostać, bo osłabieni czy nie, ich było trzech, a ja tylko jeden.

Właśnie wtedy rozległy się głośne pukania od strony bocznych drzwi prowadzących na korytarz, drzwi, których wcześniej nawet nie zauważyłem. To musiała być osoba wysłana, aby usunąć ich z zamku.

Podszedłem i otworzyłem drzwi, ukazując dwóch rosłych służących, którzy weszli bez słowa.

Kobiety zaczęły stawiać opór, zakrywając swoją nagość, krzycząc, że ich ciała należą tylko do króla, grożąc, że nasze głowy polecą.

Nie musiałem tu długo być, żeby odkryć ich kłamstwa.

Człowiek ten używał ich jak przedmiotów jednorazowego użytku, a teraz wyrzucał je jak śmieci.

Blondynka rzuciła się w stronę drzwi prowadzących do jadalni, ale stanąłem przed nią, stanąłem twardo i zablokowałem jej drogę.

„Zachowaj odrobinę godności i odejdź już. Król tak rozkazał. Nie ryzykuj śmierci”.

„Chcę, żeby sam mi powiedział! Wczoraj wieczorem pokazał mi co innego! Zejdź mi z drogi!” – rzuciła się na mnie, szczerząc kły. Broniłam się, chwytając ją w powietrzu za ramiona, gdy się szamotaliśmy.

Jej długie pazury drapały mnie w furii i wiedziałem, że mogę ją kontrolować, ponieważ w tej chwili była słaba.

Ta wilczyca była silniejsza ode mnie – szczerze mówiąc, każdy był silniejszy ode mnie.

Z pomocą służby udało nam się wyciągnąć ostatnią szaloną kobietę z pokoju. Zamknęłam drzwi, ciężko oddychając.

„To był dopiero pierwszy dzień w pracy” – mruknęłam z rezygnacją, gapiąc się na katastrofę, którą teraz musiałam posprzątać.

Otarłem pot z czoła, odczekałem chwilę, aby złapać oddech i rozejrzałem się po niemal uporządkowanym pokoju.

Najgorsze było łóżko.

Nawet po zdjęciu brudnych prześcieradeł, przesadziłem z wodą.

Pomyślałem więc, że przesunę materac bliżej okna, żeby mógł się przewietrzyć i złapać trochę słońca.

„Mmnn” – mruknęłam, szarpiąc za ciężki materac king-size, moje ręce drżały. Wątpiłam, czy dam radę go ruszyć.

Nadal się męczyłem, gdy

„Ile stuleci zajmuje ci uporządkowanie pokoju?” Jego głos mnie zaskoczył – nie słyszałem, jak wszedł.

Odwróciłam się, żeby przeprosić, ale zły krok, moje nerwy, a także najwyraźniej lepka substancja, którą zostawiłam na podłodze, sprawiły, że straciłam równowagę i upadłam do przodu.

Instynktownie chwyciłem się pierwszej lepszej rzeczy, opadłem na kolana i mocno zamknąłem oczy.

Coś wyślizgnęło mi się z rąk, a teraz coś innego, grubego, musnęło mój nos. Ciemny, piżmowy, odurzający zapach zaatakował moje zmysły.

Gdy znów otworzyłem oczy i zobaczyłem to, co widziałem, zapragnąłem umrzeć na miejscu, bez potrzeby, by mnie zabił.

W rękach trzymałem czarny ręcznik – przypuszczałem, że owinięto nim biodra Króla – i klęczałem, ściskając jego potężne uda, mając przed sobą ogromnego, żylastego członka.

« Kurczę, to może doprowadzić cię do płaczu» – to była pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy, gdy miałam załamanie nerwowe.

A pomyśleć, że był on tylko w stanie półwzniesienia... nawet Doriana nie można było porównać w szczegółach.

„Mam przynieść miarkę krawiecką, żebyś też mogła zmierzyć?” Jego zimny głos wyrwał mnie z zamrożonego stanu.

Przerażona podniosłam wzrok, by zobaczyć go zupełnie nagiego, w całej okazałości, z rozpuszczonymi i potarganymi bordowymi włosami, wilgotnymi po prysznicu, i mogłabym przysiąc, że w jego szarych oczach pojawił się drwiący błysk.

„Wasza Wysokość, tak mi przykro! Proszę, oszczędź życie tego skromnego sługi, który nie zasługuje na twoje miłosierdzie!” Rzuciłem się na ziemię, przyciskając czoło do twardej powierzchni, błagając go.

To, co zrobiłem, było niewybaczalne. Na Boginię, nawet tam zostałem... gapiąc się na to.

Jego groźny cień zawisł nad moim drżącym ciałem. Zacisnęłam oczy, przygotowując się na koniec.

"Zaraz wyjdę... Proszę cię... Wyjdę z zamku... Proszę..."

„Nie mam cierpliwości, żeby codziennie szukać nowego służącego. Wyjdziesz, kiedy tak postanowię. A teraz wstawaj”. Jego głęboki głos zadudnił mi przy uchu i poczułam, jak szarpie za ręcznik, który wciąż trzymałam w dłoniach.

Natychmiast go puściłem, pot spływał mi po plecach, a całe moje ciało drżało.

„Poza tym, jeśli zamierzasz mi służyć, to nie będzie ostatni raz, kiedy zobaczysz mnie nago. To nic wielkiego. Chodź do jadalni” – dodał, zanim jego bose kroki odbiły się echem od ścian pomieszczenia.

Przełknęłam nerwowo ślinę i stanęłam na trzęsących się nogach.

« No dalej, Valeria, skup się, proszę.»

„Spróbuj śniadania” – polecił, wskazując na jedzenie ustawione na stole.

Siedział, górując nad dużym krzesłem, obserwując każdy mój ruch.

Wziąłem widelec i odkroiłem mały kawałek z każdego dania, próbując wszystko kęs po kęsie.

„Jeśli coś ci nie odpowiada, mogę poprosić kuchnię, żeby-” „To nie będzie konieczne. Wszystko w porządku” – przerwał, po czym zamilkł.

Wbiłam wzrok w podłogę, niepewna, na co czeka, i gorączkowo analizowałam w myślach każdą regułę.

„Myślisz, że jestem dzikusem, który je rękami?”

„Co? Nie, nie, Wasz Maj... Sir...” Szybko podniosłem wzrok i zobaczyłem, że spogląda na widelec, który wciąż trzymałem w dłoni.

Święta Bogini, pokryłam jedyny przyrząd śliną! Gospodyni nie wspomniała, że muszę spróbować tutejszego jedzenia!

„... Przyniosę jeszcze jeden, bardzo mi przykro-”

„Wygląda na to, że dobrze przepraszasz” – powiedział, zabierając mi widelec.

"To jest brudne, ... Jate z tym-"

Nie dokończyłem, bo wytarł to serwetką i zaczął jeść spokojnie. Cofnąłem się, stojąc w kącie, czekając na jego rozkazy.

Od czasu do czasu rzucałam mu ukradkowe spojrzenia przez grzywkę.

Wyglądał na zrelaksowanego, był półnagi, miał na sobie tylko ręcznik, jadł i przeglądał jakieś dokumenty obok siebie.

Bez względu na to, co robił Król Lykanów, jego agresywna aura wypełniała całą przestrzeń, żądając jedynie posłuszeństwa i uległości.

To był mój nowy pan. I szczerze mówiąc, zaczynałem się zastanawiać, czy nie byłoby lepiej, gdybym uciekł daleko od tego zamku. i tej sfory.

Aldric Thorne był najniebezpieczniejszą istotą, jaką mogłem spotkać na swojej drodze.

*****

Dni mijały, a ja, pomimo błędów nowicjusza, zdołałem przetrwać.

Lord również nie był stale obecny w zamku – często podróżował między stadami lub stawiał czoła niebezpiecznym sytuacjom. Nie widziałem nawet innych „Strażników” aż do pewnego poranka.

„Uff, szczerze mówiąc, nie wiem, jak sobie radzisz z presją i pokusami” – powiedziała Juliette.

Była jedyną osobą z personelu, która się do mnie zgłosiła.

Ekstrawertyczna, wesoła dziewczyna.

Nie uważałam jej za przyjaciółkę, choć nigdy więcej nie zaufałabym takiej kobiecie. Ale przynajmniej jej gadanie mnie bawiło.

Szliśmy podziemnym korytarzem, niosąc kosze na pranie, gdy otworzyły się boczne drzwi prowadzące do jednej z wielu siłowni.

Wyłonił się potężny Lycan. Poznałem to po potężnej aurze, którą emanował.

Natychmiast spuściliśmy głowy, czekając, aż przejdzie, ale zamiast tego jego kroki zbliżyły się do nas.

„Czy to czyste ręczniki?” zapytał silny, ale spokojny męski głos.

„Tak, tak, proszę pana” – odpowiedziałem, zdając sobie sprawę, że to ja niosę

ich. Spojrzałem w górę na sekundę.

Czarujące, złote oczy wpatrywały się we mnie.

Szybko opuściłam wzrok na dywan i podałam mu ręcznik, ale gdy wyciągnął rękę, nasze palce na moment się zetknęły.

Jego dotyk był ciepły.

Mimo że Lycan budził grozę, roztaczał wokół siebie aurę ochronną – nie tak ostrą i dziką jak aura Króla.

„Przepraszam... Bardzo mi przykro-”

„Spokojnie, wszystko w porządku. Dziękuję” – odpowiedział, biorąc ręcznik i odchodząc korytarzem.

Wtedy odważyłem się spojrzeć mu w oczy.

Blond włosy, potężne jak u wszystkich Lykanów, potężny, muskularny, spocony, lśniący grzbiet, ubrany w czarny sprzęt bojowy.

Wyglądał, jakby trenował.

Z jakiegoś powodu połączenie jego oczu i włosów trochę przypominało mi Doriana.

Nie chciałam pamiętać tego skurwysyna, ale umysł mógł być zdrajcą. Był pierwszym i jedynym mężczyzną, którego kochałam.

„Prawda? On jest taki przystojny! To znaczy, wszyscy są seksowni i gorący, ale dla mnie najlepsi są Król i Strażnik Quinn. Chociaż Król, ugh, ten facet to czysty ogień. Jestem rozdarta - co o tym myślisz, Valeria? Wolałabyś Króla czy Quinna?”

Zanim zdążyłem ją skarcić za tak nieostrożne zachowanie, jej twarz zbladła i spojrzała za mnie ze strachem.

Potężna obecność przycisnęła się do moich pleców, gorący oddech musnął moje ucho.

„Ja też chciałbym wiedzieć, Valeria. Kogo byś wolała? I dlaczego, do cholery, pozwoliłaś innemu mężczyźnie dotknąć tego, co moje?”

Koszyk w moich rękach zaczyna drżeć razem z moimi rękami.

Już po mnie. I chociaż wiem, że mówi o ręcznikach, z jakiegoś powodu mam wrażenie, że mówi o mnie.

"S... Panie.."

„Wynoś się!” – rozkazał Juliette, która spojrzała na mnie przez chwilę z poczuciem winy, ale nie miała innego wyjścia, jak tylko uciec, niemal biegnąc.

Zostałam odwrócona do niego plecami. Czy ja też mogłabym uciec?

„Wciąż czekam, Valeria. Powiedz mi, czy jesteś niezadowolona ze stanowiska, które ci dano? Wolałabyś być osobistą pokojówką Quinna? Odwróć się, do cholery!”

تم النسخ بنجاح!