Rozdział 475
Gdy klub był wypełniony po brzegi jak sardynki w puszce, nie było gwarancji, że nie wpadną tu na znajomego, co mogłoby spowodować jeszcze więcej kłopotów. Sophia zdecydowanie tego nie chciała.
„Jeśli martwisz się, że ludzie nas rozpoznają” – powiedział Liam, delikatnie głaszcząc ją po włosach – „to po prostu się zrelaksuj i baw się dobrze. Pozwól mi zająć się resztą”.
„Nie” – pokręciła głową. „W porządku. I tak nie lubię tego typu miejsc”.