Rozdział 50
Wczoraj wieczorem poszedłem do jego biura, myśląc o sprawie. Powinienem był wyrzucić go na ulicę, kiedy zasnął!
Nawet nie pukając do jego drzwi, poszedłem prosto do jego biura. Rozejrzałem się, ale nikogo tam nie było.
Natychmiast zmarszczyłem brwi. Otworzyłem drzwi do salonu i wszedłem, żeby go poszukać. Wtedy zobaczyłem, że drzwi łazienki były na wpół zamknięte, a w środku nie było żadnego dźwięku.