Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 350 Możesz być tylko mój
  2. Rozdział 351 Już cię nie kocham
  3. Rozdział 352 Bądź dobry, nie bądź niegrzeczny
  4. Rozdział 353 Pomyłka agentów
  5. Rozdział 354 On ją śledził
  6. Rozdział 355 Zmieniłem się
  7. Rozdział 356 Bez zobowiązań?
  8. Rozdział 357 Współpraca
  9. Rozdział 358 Umawianie jej z synem dewelopera
  10. Rozdział 359 Wskazówka
  11. Rozdział 360 Wszystko to nie miało dla niej teraz żadnego znaczenia
  12. Rozdział 361 Chciał złożyć podanie na Uniwersytet Medyczny
  13. Rozdział 362 Ten, kto da najwyższą cenę, dostanie ją
  14. Rozdział 363 Po prostu zrób to
  15. Rozdział 364 Niespełnione nadzieje
  16. Rozdział 365 Ktoś nas śledzi
  17. Rozdział 366 Dlaczego jesteś taki uparty?
  18. Rozdział 367 On jest inny niż ty
  19. Rozdział 368 Nie musisz mnie testować
  20. Rozdział 369 Zrób mi przysługę
  21. Rozdział 370 Odwzajemnienie przysługi
  22. Rozdział 371 Co powiesz na zakład?
  23. Rozdział 372 Wygrałem
  24. Rozdział 373 Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi
  25. Rozdział 374 Czy ona zwariowała?
  26. Rozdział 375 Chciała z nim o tym porozmawiać
  27. Rozdział 376 Nie mogę wpędzić cię w kłopoty
  28. Rozdział 377 Gary podsycał kłopoty
  29. Rozdział 378 Mamo, nienawidzę jej
  30. Rozdział 379 Ktoś potajemnie robił sobie żarty
  31. Rozdział 380 Pan Martin był zakochany
  32. Rozdział 381 Ona jest taka dyskretna
  33. Rozdział 382 Trzymaj się od niego z daleka
  34. Rozdział 383 Inwestycje i zarabianie pieniędzy
  35. Rozdział 384 Zapobieganie filmowaniu
  36. Rozdział 385 Czyj to dom?
  37. Rozdział 386 Dwie opcje
  38. Rozdział 387 Nie mów mu, gdzie byli
  39. Rozdział 388 Przyczyna problemów
  40. Rozdział 389 Jak śmiesz mnie dotykać
  41. Rozdział 390 Złapany Kret
  42. Rozdział 391 Oko za oko
  43. Rozdział 392 Słynny haker
  44. Rozdział 393 Na bankiecie celebracyjnym
  45. Rozdział 394 Ciężka praca, aby zostać jej chłopakiem
  46. Rozdział 395 Plagiat
  47. Rozdział 396 Przejedź przez nich!
  48. Rozdział 397 Jesteś taki miły
  49. Rozdział 398 Ujawnione Agendy
  50. Rozdział 399 Wypadek

Rozdział 3 Czy jesteś w ciąży?

W szpitalu w centrum miasta Chelsey zachowała swoją kartę rejestracyjną i ustawiła się w kolejce na oddział ginekologiczny.

Gdy skręciła za róg, dostrzegła znajomą postać zaledwie kilka metrów dalej.

Nawet w zgiełku i zamieszaniu tak zabieganego miejsca jak szpital publiczny, rozpoznała go od pierwszego wejrzenia.

Jego dopasowany, czarny garnitur, podkreślający jego szerokie ramiona i wąską talię, idealnie komponował się z jego imponującym sposobem bycia.

Jason podniósł kubek herbaty z mlekiem kokosowym, który właśnie kupił i podał go kobiecie siedzącej obok niego. Kiedy to zrobił, jego diamentowe spinki do mankietów zalśniły w świetle, sprawiając, że Chelsey się wzdrygnęła.

Serce waliło jej w piersi, ale powiedziała sobie, żeby nie odwracać wzroku. Chciała zobaczyć, jak wygląda ta druga kobieta.

W tym momencie jednak Jason nagle odwrócił się w jej stronę.

Ich oczy się spotkały.

Nawet z daleka widziała zimne niezadowolenie, które przemknęło mu przez twarz.

Chelsey przykleiła uśmiech na twarzy i uprzejmie skinęła mu głową. Chciała zignorować to nieoczekiwane spotkanie jako nic więcej niż zbieg okoliczności . Ale jej żołądek po prostu musiał znów dać o sobie znać i rzuciła się do najbliższej toalety.

Gdy odwróciła się od Jasona i jego towarzysza, jej wzrok padł na znak wiszący nad korytarzem, w którym się znajdowali: Biuro Planowania Rodziny.

Musieli więc przyjść na badania przedmałżeńskie. Była dość zaskoczona, że Jason znalazł czas, aby się tam pojawić.

Wtedy Chelsey przypomniała sobie o herbacie z mlekiem kokosowym i na jej ustach pojawił się gorzki uśmieszek.

Oczywiście, że będzie troskliwy i wyrozumiały wobec swojej przyszłej żony.

To był tak jaskrawy kontrast z tym, jak on był z nią. Przez trzy lata, kiedy Chelsey ogrzewała łóżko Jasona, wątpiła, czy on w ogóle wiedział, co ona lubi jeść lub pić.

Nieważne, nie miała czasu ani energii, by rozwodzić się nad tymi bezsensownymi sprawami. Chelsey wzięła głęboki oddech i stłumiła mdłości, po czym wytarła twarz chusteczkami. Następnie otworzyła drzwi kabiny i wyszła.

Ku swojemu przerażeniu zobaczyła Jasona opierającego się swobodnie o bok umywalki. Palił papierosa, a jego brwi były ściągnięte. Widziała, że nie podobał mu się zapach toalety.

Czy jego narzeczona też tu była?

Chelsey natychmiast opuściła głowę i udawała, że go nie widzi.

Niestety, szpitalna toaleta była tak podstawowa, jak to tylko możliwe, a umywalki były tylko w jednym rzędzie. Jeśli chciała umyć ręce, nie miała innego wyjścia, jak podejść do Jasona.

Wciąż zastanawiała się, co zrobić, gdy jego zimny głos przeciął powietrze. „Jesteś w ciąży?”

Chelsey odwróciła się, czując, jak w jej wnętrzu mieszają się fale paniki i bólu.

Dla Jasona jej reakcja była potwierdzeniem tego, co miał do powiedzenia.

„Odpowiedz mi!”

Podszedł do niej, każdy jego krok sprawiał, że Chelsey się napinała. Był tak wysoki, imponujący i... wściekły.

Wiedziała na pewno, że jeśli rzeczywiście jest w ciąży, mężczyzna osobiście zaciągnie ją na stół operacyjny.

Nie było takiej rzeczywistości, w której Jason pozwoliłby komuś takiemu jak ona urodzić mu dziecko. Poza tym, dziecko pozamałżeńskie tylko zagroziłoby jego drogocennym zaręczynom i zbliżającemu się małżeństwu.

Nie miało znaczenia, czy kochał swoją narzeczoną, czy nie. Nigdy nie zmieniłby zdania w żadnej sprawie ani dla nikogo.

„Nie.” Chelsey wyprostowała ramiona i wyprostowała plecy. „To tylko rozstrój żołądka. Przyszłam po lekarstwo.”

„Och, ale oddział gastroenterologii nie jest na tym piętrze”. Oczy Jasona zwęziły się. W ogóle jej nie wierzył.

Chelsey niemal prychnęła.

Jak bardzo sprzeciwiał się pomysłowi zajścia jej w ciążę?

„W windzie jest tu o wiele mniej tłoczno. Jeśli tak bardzo we mnie wątpisz, panie Martin, śmiało możesz mi towarzyszyć na oddziale ginekologicznym, żeby mnie zbadali”.

Chelsey była pewna, że nie sprawdzi jej blefu. Nie było mowy, żeby Jason zaryzykował, że jego narzeczona zobaczy go idącego na oddział ginekologiczny z inną kobietą.

Tak jak się spodziewała, on tylko prychnął, a następnie złapał ją za brodę tą samą ręką, w której trzymał papierosa. Zamarła, gdy przesunął kciukiem po jej bladej dolnej wardze, aby nie poparzyła się końcem papierosa, który był zaledwie o oddech od jej skóry.

„Powinieneś wiedzieć, jaką cenę będziesz musiał zapłacić, jeśli dowiem się, że mnie okłamujesz. Bądź grzeczną dziewczynką i zachowuj się. I przyjdź jutro do pracy”.

Jason puścił ją tak samo nagle, jak ją uwięził.

Gdy jego dłoń przesunęła się przed nią, Chelsey poczuła słaby zapach perfum. To wywołało kolejny ból w jej sercu.

Po trzech latach włóczenia się po jego prześcieradłach doskonale wiedziała, co go drażni. A jedną rzeczą, której Jason nienawidził najbardziej, był zapach damskich perfum. A teraz...

Chelsey zacisnęła zęby. Okazało się, że nie był tak sztywny w kwestii swoich zasad, tylko w kwestii ludzi, którym wolno je łamać.

„Składam rezygnację” – powiedziała, zanim zdążyła się powstrzymać.

Jason, który był już w połowie drogi do drzwi, zatrzymał się w miejscu. Odwrócił się i rzucił jej sarkastyczne spojrzenie. „Co ty właśnie powiedziałaś?”

„Chcę rzucić pracę” – powtórzyła Chelsey, tym razem brzmiąc bardziej spokojnie i zdecydowanie.

Po raz pierwszy odkąd pamiętała, spojrzał na nią — naprawdę na nią spojrzał.

Następnie jego usta wygięły się w szyderczym uśmiechu. „Czy planujesz zostać gospodynią domową?”

Chelsea się zjeżyła, ale nie ustąpiła. „Nie ma nic złego w byciu gospodynią domową. Ważne jest, żeby uczynił mnie swoją żoną”.

„Podoba ci się?” Jason nagle zapytał, jego nałóg był głęboki i lodowaty.

Chelsey poczuła ucisk w klatce piersiowej.

Przez sekundę niemal uwierzyła, że jest zły, bo wychodzi za mąż za kogoś innego.

Ale jego ton zmienił się na drażniący, gdy kontynuował. „Myślisz, że on byłby w stanie podniecić cię tak jak ja?”

Chelsey poczuła, że robi jej się gorąco.

Podczas ich namiętnych interludiów Jason zazwyczaj rezygnował ze swojego obojętnego zachowania. Był jak uwolniona bestia, mówiąca brudne rzeczy i nie powstrzymująca się. Lubił też gryźć ją w ucho i ściskać w talii, a jeszcze bardziej lubił, gdy jęczała i błagała go.

Nigdy nie ujawnił publicznie swoich poglądów, więc była bardzo zawstydzona tym, co właśnie powiedział.

„Tak naprawdę znam tego gościa” – kontynuował Jason lekko. „Wy dwoje nie jesteście ze sobą zgodni. Zakończ to tak szybko, jak to możliwe”.

Chelsey patrzyła, jak gasi papierosa w popielniczce i wyrzuca go do kosza. Jego twarz była pozbawiona wyrazu, jakby po prostu zlecał jej kolejne zadanie, którym musiała się zająć natychmiast.

W przeszłości podporządkowałaby się bez słowa. Ale te dni minęły. Chelsey nie chciała, aby resztki jej godności zostały zdeptane i całkowicie zniszczone przez tego mężczyznę.

Zebrała całą swoją odwagę i naśladowała ten sam szyderczy ton, którego on użył wobec niej. Nawet obdarzyła go uśmieszkiem.

„Chciałabym mu jednak dać szansę. Może z nim byłoby mi lepiej”.

Po czym opłukała ręce i odeszła, nie patrząc już na Jasona.

Chelsey trzęsła się, nawet wychodząc z budynku szpitala. Nawet nie wróciła do kolejki na badanie kontrolne, tak bardzo bała się Jasona.

Rzadko mu się sprzeciwiała lub go antagonizowała, a ten przypadek z pewnością przebił wszystko. Nie miała pojęcia, jakie konsekwencje przyniosą jej działania. Jedno wiedziała jednak: musi rzucić pracę i trzymać się od niego tak daleko, jak to tylko możliwe.

Wczesnym rankiem następnego dnia Chelsey stała w łazience przez to, co wydawało się wiecznością, wahając się, czy pójść do pracy, czy nie. Mniej niż dwie godziny później zapukała do drzwi biura Jasona, weszła do jego biura i wręczyła mu swój list rezygnacyjny.

„Proszę to podpisać, panie Martinie” – powiedziała z szacunkiem, wyciągając kopertę w stronę jego biurka.

Do tej pory Jason nie oderwał wzroku od dokumentów, które czytał. Jej słowa w końcu sprawiły, że się zatrzymał.

Spojrzał na nią z niedowierzaniem, jakby nigdy nie wyobrażał sobie, że jest aż tak zuchwała.

Patrzyli na siebie, gdy mijały sekundy, a kiedy nie zrobił żadnego ruchu, by wziąć list, Chelse spokojnie położyła go na biurku i odsunęła się, milcząca i czekająca.

Minęło pół godziny, zanim Jason ją zauważył. Jego głębokie, ciemne oczy wpatrywały się w nią, sprawiając, że jej serce zaczęło walić jak szalone w mieszaninie strachu i oczekiwania.

„Czy dokładnie się nad tym zastanowiłaś?” – zapytał powoli, a jego głos otulił ją niczym ciężki, niechciany koc.

„Tak, mam rację” – odpowiedziała Chelsey tak spokojnie, jak tylko potrafiła.

Nagle uśmiechnął się i wskazał ją palcem wskazującym. „Chodź tutaj”.

Chelsey zacisnęła usta w cienką linię i pozostała na miejscu.

„Chcesz, żebym zatwierdził twoją rezygnację czy nie?” zapytał Jason, brzmiąc jednocześnie zachęcająco i groźnie.

Z wewnętrznym westchnieniem Chelsey podeszła bliżej, wciąż ostrożna i czujna. Zapach drzewa sandałowego ją ogarnął, ale duszące uczucie wciąż tam było.

Jason zmrużył oczy, widząc jej ostrożny wyraz twarzy, i parsknął śmiechem.

Nie był typem człowieka, który się śmiał. Co najwyżej uśmiechał się z politowaniem. Więc ten cichy chichot nie oznaczał, że był w dobrym nastroju. Jeśli już, to był zwiastunem nadchodzącej burzy.

Głowa Chelsey zakręciła się, gdy Jason rzucił się do akcji. Jednym płynnym ruchem szarpnął ją w swoją stronę i przygwoździł do biurka swoją muskularną sylwetką. Stos wielomiliardowych kontraktów spadł na podłogę, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi.

تم النسخ بنجاح!