Rozdział 34 Zrzuć winę na Theę
Stoicki wyraz twarzy Trevora nieco złagodniał i nie mógł powstrzymać się od zastanawiania się nad rozległością obrażeń dolnej części ciała. Ból pulsował w nim, nieustannie przypominając o incydencie.
„Upewnij się, że zaopiekujesz się Trevorem. Mam inne sprawy do załatwienia” – zauważył Ruben od niechcenia, zbierając dokumentację medyczną i podając wiarygodny powód, by opuścić oddział. Wchodząc na korytarz, nieumyślnie zderzył się z Talbotem i jego świtą.
Pomimo łagodnego wyglądu Rubena, jego prawdziwa natura była daleka od ciepła. Nie szczędził spojrzeń na niespokrewnione osoby, przechodząc obok nich, nie zauważając ich obecności. Jednak gdy odchodził, do jego uszu dotarł cichy głos: „Doktorze Gibson!”