Rozdział 127
Przesunąłem palcami po etykiecie adresowej, błagając siebie, żebym nie robił sobie nadziei. Pismo wyglądało znajomo, ale technicznie rzecz biorąc, to może być każdy, prawda? Mam na myśli, że wiele wilczyc ma podobne pismo, a na etykiecie nie było wystarczająco dużo, żeby mieć pewność.
Po kilku minutach w końcu przekonałem się, żeby otworzyć paczkę. W środku znalazłem dwa przedmioty: czerwoną, pomarańczową i białą koszulkę baseballową; i oprawione zdjęcie najnowszej drużyny baseballowej Arkansas Wolf Packers, podpisane przez wszystkich graczy.
Uśmiechnęłam się, patrząc na przedmioty, ponieważ od razu wiedziałam, że wysłała je Leah. Nigdy nie rozmawiałam z nikim innym o mojej miłości do tej drużyny. Wyciągnęłam koszulkę i przyjrzałam się jej, zauważając, że na plecach nadrukowano „J. Anderson”. Podniosłam ją do nosa, mając nadzieję, że czuć na niej zapach Leah. Niestety, nie było.