Rozdział 220 Masz mnie, żeby cię kochać
„Nie mam pojęcia. Nie widziałam wyraźnie, bo to było tak ulotne. A potem ty się pojawiłeś”. Caitlin westchnęła słabo. Gdyby nie taki incydent, nie uderzyłabym Maxa, jakby był złodziejem.
Max nie powiedział nic więcej. „Spiesz się i śpij. Nic mi się tu nie stanie” – powiedział cicho.
„Okej.” Caitlin była dziś dość aktywna, zwłaszcza kiedy goniła Ivy. Była więc dość wyczerpana, tym bardziej po całym zamieszaniu wcześniej. Wdychając zapach Maxa i słuchając bicia jego serca, powoli zamknęła oczy. Stopniowo jej oddech się wyrównał.