Rozdział 1068
Stary Mistrz parsknął śmiechem. Jego ton był spokojny, jakby miał wszystko pod kontrolą, co było również jego sposobem na okazanie pogardy Sabrinie. „Nie odniósłbym sukcesu, gdybym nie miał na ciebie nic. Gdzie jest dym, tam jest ogień. Musisz mieć słabości, żeby to zadziałało”.
Spojrzała na Lincolna i zapytała: „Ty... jesteś moim tatą, prawda? Biologicznie rzecz biorąc?”
„Nie mam córki tak podłej jak ty” – odpowiedział ostro.