Rozdział 312
Przed wypisaniem go ze szpitala lekarz owinął świeżo zszytą szyję Tylera rozciągliwą białą gazą. Teraz skubał jej brzegi, jakby go swędziały.
„Proszę. Rozwinę cię.”
Zachichotał i usiadł na krześle, które wskazałem. I tak zamierzał majstrować przy bandażu; pomyślałem, że równie dobrze mogę go zdjąć i oszczędzić mu niepotrzebnego wysiłku związanego z sięganiem w górę i wokół, żeby zrobić to samemu.