Rozdział 254
Na pstryknięcie palcami Króla Lwa pojawiło się pół tuzina służących, wszyscy nieśli butelki szampana (niektóre były bezalkoholowe, dla mojej narzeczonej i dla mnie).
Słudzy wykonali mały pokaz, otwierając butelki w idealnym unisonie, a następnie napełnili pięć wysokich kryształowych kieliszków i szybko podali je do naszych rąk. Dodatkowe otwarte butelki zostały zanurzone w złotych wiaderkach z lodem, a następnie służący stanęli obok nich na baczność, gotowi napełnić szklanki w mgnieniu oka.
Niestety dla Emmy i mnie, nasza pięcioosobowa grupa natychmiast podzieliła się na dwie grupy.