Rozdział 267 Prawdziwe oblicze hipokryty
Kiedy zdecydowali, gdzie się spotkać, Jean sama zatrzymała taksówkę i pojechała tam. Przy wejściu zobaczyła Bena czekającego na nią na schodach.
Jean natychmiast zakryła twarz szalikiem i szybko podeszła. „Wejdź, szybko”. Widząc, jak ostrożna i ostrożna była, uśmiech Bena pogłębił się. „To nie jest twój zwykły styl”.
Ale nadal grzecznie obrócił ciało bokiem. Wszedł z Jean i zamówił dużo jedzenia, które Jean lubił. Ale Jean nie miała dziś wielkiego apetytu.