Rozdział 461 Jej słodka ofiara
Lu Zhengzhe zatrzymał się i spojrzał na Xia Micheng. Spotkał się z jej wielkimi, jasnymi oczami, gdy uparcie czekała na jego odpowiedź, czy kocha swojego syna.
W pokoju zapadła cisza. Po pewnym czasie Lu Zhengzhe skinął głową. „Tak, zgadzam się”.
Xia Micheng opuściła długie rzęsy i przemówiła łagodnym głosem. Każde słowo było bolesne i ciężkie. „Nie zapomnij, co mi dziś powiedziałeś. Przed nim świetlana przyszłość. Dwadzieścia lub trzydzieści lat później na pewno będzie silniejszy i bardziej udany od ciebie. Nie potrzebuje, żebym utorował mu drogę swoim życiem. Wujku Lu, po prostu daję mu szansę, żeby przeżył to życie. Nadal mam nadzieje i marzenia, których jeszcze nie zrealizowałem, ale go kocham. Powierzam ci tę miłość w nadziei, że ty będziesz go kochać jeszcze bardziej na moim miejscu”.