Rozdział 700
„Tony!” Wzdycham, wysuwając się spod jego ramienia i uderzając go w odpowiedzi. „Już czuję się okropnie z tego powodu, nie możesz-”
„Co ty tu, do cholery, robisz?” – warknął Tony, przerywając mi i marszcząc brwi, patrząc ponad moim ramieniem w stronę wejścia.
Nagle się odwracam, zaskoczony, i mrugam, oślepiony promieniami słońca wpadającymi przez klapę namiotu. Widzę sylwetkę stojącej tam postaci.