Rozdział 100
Kiedy wcześniej zobaczyła szczupłą i nieprzystępną sylwetkę Dextera, który tam stał, poczuła nagłą potrzebę zobaczenia innych wyrazów na jego twarzy. Gniewu, szaleństwa i pożądania. Każda inna emocja by się nadała.
Uniósł brew. „ Mówiłem ci, że na mnie to nie działa.”
Gdy kończył zdanie, Josie pochyliła się do przodu. Ich usta zetknęłyby się, gdyby któryś z nich przemówił. Odchyliła się odrobinę do tyłu. „Jaka szkoda”.