Rozdział 654
Jego ciało zdawało się rozluźnić, a wilcza obecność nie była już tak silna. Jego wzrok złagodniał, gdy spojrzał mi w twarz, i zanim się zorientowałam, jego usta wbiły się w moje. Smakował to, co do niego należało, biorąc ode mnie to, czego potrzebował. Jęknęłam gardłowo, gdy jego język wsunął się do moich ust i zaczął mnie z zapałem badać. Poczułam, jak jego zęby muskają moją dolną wargę, wciągając ją do ust, aż spuchła i zaczerwieniła się.
Kiedy w końcu się odsunął, oboje byliśmy bez tchu i dyszeliśmy, potrzebowaliśmy od siebie o wiele więcej.
„Gdybym wiedział, że jesteś moim partnerem drugiej szansy, zabiłbym go już dawno temu” – powiedział, a jego usta zawisły kilka centymetrów nad moimi. „Nigdy nie pozwoliłbym nikomu cię skrzywdzić. Za mną ciągnęłyby się ślady ciał każdego, kto kiedykolwiek cię skrzywdził”.