Rozdział 237 Obiecany powrót
Punkt widzenia Thompsona
Odsunęłam rękę od uścisku Reynoldsa, próbując utrzymać determinację. „Wychodzę, Reynolds” odpowiedziałam stanowczo. Ciężar jego obecności był zarówno pocieszający, jak i duszący, utrudniając oddychanie.
Muszę trzymać się od niego z daleka, tak daleko jak to możliwe, dla dobra mojego zdrowia psychicznego.